środa, 31 października 2012

Wirusy, bakterie i inne żyjątka co to nas polubiły

No to się córa nachodziła do przedszkola. Tydzień była równo :d
W sobotę katarzysko, noc sobotnio-niedzielna przekaszlana na sucho tak, że mi Agu żal potwornie było, w niedzielę na szczęście kaszel zmokrzał - decyzja: do przedszkola niet. We wtorek pediatra, bo jednak gorączka doszła, ale na szczęście bez antybiotyku tym razem, gardło całkiem niezłe. Zapodajemy neosine, krople nosowe, flegaminę i dużo witaminy C. I postanowiłam cały listopad dziecię przetrzymać w domu, rozpoczynając dodatkowo kurację broncho-vaxomem. Tran kapsułkowy (doppelhertz tran na odporność, 2 kapsułki dziennie) mała połyka od miesiąca, po wypłacie dokupię do tego olej rekini (BioMarine) i immunobon syrop. Oby to coś dało!

czwartek, 25 października 2012

Jedzeniowy szok

Agatka zrobiła mi (i sobie!) dzisiaj święto. To, ile ona zjadła to dla mnie szok :)))

7:30 ok 250ml kaszy do picia
9:00 pół rogala z masłem
12:00 zupa (z wrażenia nie spojrzałam na menu przedszkolne, nie wiem więc, jaka)
14:00 rurka z kremem (szok, już wcześniej była na podwieczorek, ale nie tknęła, a u nas w domu też nie, bo nie jadamy)
15:00 konkretna kromka z dżemem
15:30 pół duuużego banana
17:30 pomidorowa z makaronem, dużo! ze 20 świderków na pewno
19:30 250ml kaszy do picia

A, i między pomidorową a kaszą wciągnęła kilka suchych wafli, takich bez niczego, o średnicy 10cm każdy.

Chyba pierwszy raz w swoim 2,5letnim życiu zjadła tyle. Żałuję tylko, że nie wiedziałam o rurce z kremem, bo bym zrobiła lepszą kanapkę :D

środa, 24 października 2012

Przedszkolne realia

No i mamy problem .
Dwie rzeczy - jedno, że pani mi dzisiaj już lekko zniesmaczona powiedziała, że młoda nie chce jeść - od początku roku szkolnego o tym trąbię, NIE robiąc żadnych im wyrzutów, podkreślając, że w domu jest taka sama sytuacja, że badania ładnie wyszły, że taki typ po prostu. Nauczyłam się najczęściej odpuszczać i cieszyć z tego, co je, absolutnie nie zmuszając, nie pierdzieląc "za mamusię, za tatusia" ani inne takie. No i dzisiaj jedna z młodych opiekunek (jest młoda opiekunka, młoda pielęgniarka, starsza niania/woźna i opiekunka taka po 40 - i tę córa kocha nad życie) walnęła lekkim fochem. Focha rzecz jasna olałam, spytałam wprost: CO wg pani mam zrobić? Bo tu raczej niewiele się da? 

Druga rzecz - to oddział żłobkowy w przedszkolu, czyli dzieci mające obecnie 2-3 lata. Młodszych nie ma. No i moja córa dzisiaj pobudziła całą grupę, bo nie chciała spać. Ale o tym też od początku mówiłam, że moje dziecko od lipca NIE śpi w dzień, że tak, rozumiem, że cała grupa, że niech ona w takim razie tylko leży. No ale dzisiaj i leżeć nie chciała, i pani też z pretensjami. I znów pytam: CO wg pani mam zrobić? Bo ja rozumiem, gdyby biła dzieci, gdyby zachowanie było złe bo tak, gdyby była ogólnie starsza to też ze spaniem mam wrażenie COŚ by się dało tłumaczyć. Ale nie bardzo widzę możliwość przekonania 2,5latki do spania... Numer polega na tym, że dzieci śpią w pokoiku przy ich sali, sala w tym czasie jest pusta i niestety - wbrew temu co panie na początku twierdziły, wcale nie siedzą z maluchami w sypialni, a siedzą sobie same na dużej sali.

 I w najgorszym wypadku (tj. gdy Agatka będzie raban robiła i buntowała inne dzieci) dla mnie wyjściem byłoby zostawiać ją w dużej sali lub do sali obok do 3latków dać, zamiast żądać że mam zrobić COŚ. To coś to na dzień dzisiejszy... budzenie dziecka wcześniej, by było zmęczone. Super, ale... nawet gdy mała wstawała ok. 7, w przedszkolu przed 8 była, to i tak w nosie spanie najczęściej ma.

W efekcie mocno podkurwiona dzisiaj wyszłam odbierając Agu - nie na dziecko, rzecz jasna. I tak dumam, co z tymi fantami zrobić?

Najkrótszy opis porodu

Kilka dni temu koleżanka spytała mnie o wrażenia porodowe, jak to jest i takie tam. A dokładnie napisała: "chcę tylko wiedzieć podstawy, minimum!" :D

Zdobyłam się na minimum: wychodzi cipką i boli :D

Tyle w temacie, decyzja cc czy sn nadal nie podjęta.

sobota, 13 października 2012

Mozaikowa karta pracy

Jakiś czas temu pokazywałam układankę firmy Alexander . Układanka do Mikołajek nie dotrwała ;) za to jest lubiana. Zazwyczaj elementy były rozrzucone na tabliczce w cały świat, ew. na drzwiach lodówki. Dzisiaj zrobiłam pierwszą kartę pracy, mozaikową taką. Będzie więcej, jak też będą z kolorami dla utrudnienia. Zabawa była przednia :)


środa, 10 października 2012

Czapka - krasnoludka

Chociaż powinam dodać czarne kropki, bo córka-bzdurka w grupie Biedroneczek :)

Włóczka Kotek, czyli 100% akryl, poszło 3/4 motka (300m/10 dag), druty nr... 4,5 chyba? nie podpisane. Fotki telefonem, proszę o wybaczenie ;)

Kurtka - SH :D



wtorek, 9 października 2012

Pozytywnie

Wczoraj dzwoniłam do pani gastrolog - prócz nietolerancji laktozy wszystkie wyniki są ok. Tzn. wyniki związane z alergiami (bo szeroki panel miała), nie ma celiakii, nie ma helicobacter p., skazy białkowej też nie (no ok, to może wadliwie wyjść, ale w sumie objawów skazy nie ma, a po 10mcu życia przeszłyśmy na zwykłe mleko modyfikowane). Trawienie ok. Przeciwciał glistowych we krwi brak. Nie wiem, jak wyniki takie ogólne, czyli mocz, morfo czy kał bo za dużo tego na telefon, więc umówiłam się na poniedziałek po wypis to poczytam.

Wnioski? Uwaga, znów będę kombinować :D Otóż jakieś niecałe 3 tygodnie przed szpitalem Agatkę odrobaczyłam. Już chyba na drugą noc po odrobaczeniu - poprawa kolsalna. Spanie prawie normalne (pomijam budzenie się na siku czy zawołanie mamy/taty bo tak, bo "mama połóż się tu"). Ale nie ma wybudzania się z dzikim płaczem co pół godziny czy godzinę, nie ma maniackiego wiercenia się. Po kilku dniach od pierwszej dawki pyrantelu - ustały bóle brzuszka i zdecydowanie zmniejszyły się bóle nóg (???). A przynajmniej nie ma tak, że córa rano wstaje i płacz: mama, boli! Z przedramion prawie cała "wysypka", czyli taka jakaś kaszka - zeszła. Resztki są. Drugą dawkę leku podałam na 7-8 dni przed szpitalem. I teraz zagwozdka - czy faktycznie JAKIEŚ robale były? Już wiem, że wcale nie musi być widać w kupie. Tak samo może we krwi się nic nie pokazać, bo od pierwszej dawki minęły 3 tygodnie. Co się z tym również MOŻE wiązać - nietolerancja laktozy, przejściowa. Podrażnione jelita mają problem ze strawieniem laktozy i stąd test laktozowy wyszedł kiepsko. No, ale to w poniedziałek z gastrolożką przedyskutuję.

Dodam, że w grudniu podobne cyrki ze spaniem były, po odrobaczeniu - ZNACZNA poprawa. 

Tyle, że Agu dalej nie je. I chba pozostaje mi po prostu zaakceptować fakt, że córka jest niejadkiem i... olać. Bo niewiele zrobię. Na dzień dzisiejszy menu wygląda tak (kolejnośc przypadkowa):
- parówki (Berlinki, Sokołów z szynki - coś co ma dużo mięsa jednak, a nie 20 % mięcha a reszta to soja i inne wypełniacze)
- monte
- jogurt danone fantazja z kuleczkami
- ser żółty
- szynka
- rosołek z makaronem obu babć
- pomidorowa
- krupnik
- suchy chleb
- banan
- czasem jabłko
- czasem kanapka (ser żółty, dżem, szynka, ser biały do smarowania + ew. odrobina keczupu)
- ogórek
- makarony wszelakie, nawet na sucho
- frytki (rzadko!)
- kurczaczek z Maca (jeszcze rzadziej! muszę spróbować sama coś w tym stylu zrobić)
- kukurydza w ziarenkach
- wafelek z loda
- czasem biszkopt jakiś, paluszek, chrupek kukurydziany czy żelek - to u babci i w normalnych ilościach, NIGDY zamiast posiłku
- suche płatki kukurydziane i ew. czekoladowe muszelki, ale zdecydowanie kukurydziane preferuje

Wsio. Aż mnie mdli od tej monotonii ;)

niedziela, 7 października 2012

Cenówki kreatywnie

Cenówki - te takie prostokąciki, na których nadrukowany jest koszt produktu. Najczęściej w jaskrawych kolorach - można rolkę wielkości taśmy klejącej kupić w zwykłym papierniczym. Koszt nie rujnuje kieszeni - 2zł. Możliwości - ogrom. U nas:
- odklejanie samodzielne
- naklejanie na kartkę w cały świat
- naklejanie na twarz i udawanie groźnego stwora
- naklejanie na narysowane np. linie
- naklejanie na kropki
- naklejanie na litery - dobry sposób do ćwiczeń utrwalających (to już przy starszych dzieciach - Agu rozpoznaje literę A, więc pisałam drukowane A i naklejała)

A ze starszymi? Można wydrukować kartkę z różnymi literami i wskazać tylko tę, którą trzeba zakleić - lub odwrotnie: zakleić wszystkie PRÓCZ konkretnej litery. Ta sama wersja - ale z różnymi rodzajami czcionek.
Można naklejać wzory geometryczne, robić mandale, układać mozaiki - dużo, dużo niezłej zabawy :) Polecam!

piątek, 5 października 2012

Agatka - autoportret. Oraz układanka magnetyczna.

Przyszła do nas układanka magnetyczna firmy Alexander, i na tabliczce można pisać mazakiem suchościeralnym. No to dziewczyna narysowała... :


A co o samej układance: za cenę kilkunastu PLN, dokładnie 17 - jest ok. Nie ma szału czy rewelacji, ale figury z magnesami trzymają się dobrze, są kolorowe, tabliczka poręczna - ciut węższa niż zeszyt taki zwykły. Wielkość... powiem tak: dla niespełna 2,5 latki jak najbardziej pasuje, ale dla starszego dziecka może być impreza za mała. Za to w opakowaniu jest książeczka z kilkunastoma wzorami o różnej trudności. 
Ogólnie - nie żałuję, że kupiłam, ale więcej niż 20zł bym nie dała.

czwartek, 4 października 2012

Jak skutecznie pozbyć się ponad 2 tysięcy PLN

Ludzie, trzymajcie mnie, bo padłam.
Rózne rzeczy są do zbierania z czasopismami, kojarzycie zapewne. Jakieś monety, autka, szkielet człowieka tudzież książki. Zdarza się, że cena jest normalna. A bywa i tak, że kogoś rąbie nieźle w głowę...

Zaczęła ukazywać się seria Domek Hello Kitty, kojarzycie? Pierwszy numer wyszedł - nie lubię słodkiego różu i sytuację kojarzę wyłącznie z racji rzutu okiem na kiosk w trakcie spaceru oraz przypadkowo obejrzanej reklamy. I tak:
- pierwszy numer 9,99zł z regalikiem jakimś + talerzyki
- każdy następny (czyli kolejne 64 numery! taaaaak, sześćdziesiąt cztery sztuki) będzie ukazywać się po 2 tygodnie i kosztować... 29,99zł. 

To teraz uwaga - korzystałam z kalkulatora! 

9,99zł + 64x 29,99zł = 1929,35 PLN

Taaak, w tym miejscu jest dobry monent na dziki rechot :D

Mało tego. Ceny tyczą się wyłącznie mebli + zawartości wnętrz. Domek, czyli, że tak napiszę - zewnętrze - odpowiednio 179zł (po uzbieraniu bodajże 20 kuponów z kolekcji) lub 379zł. UWAGA! bonusik dla prenumeratorów: domek dostępny za free :D


Powyższe info znajdują się na stronie KLIK tak więc nie są wyssane z palca. 

No. To kto chętny? :D

wtorek, 2 października 2012

Pierwszy dzień badań

Ekhm, więc tak - złapałam lekarkę na brzuch :D Dorotka wyświadczyła przysługę starszej siostrze, i dzięki temu jesteśmy do szpitala dochodzące. 
Dzisiaj - pobranie krwi do 3 probówek (płacz! płacz! płacz!) na kilkanaście badań, mocz i kał do analizy (musiałam przynieść), i krzywa laktozowa - czyli po pobraniu krwi córa dostała do wypicia laktozę (dzielnie wypiła, chociaż z płaczem i po łyczku), po godzinie pik w palec, po następnej jeszcze jedno pik - i do domu. Wcześniej jeszcze badanie stetoskopem i obmacanie (delikatne!) brzuszka - straszny, straszny płacz, wyrywanie się... Agatka przed serią zastrzyków z antybiotykiem była pacjentką idealną, teraz sobie odbija ;-) Ale personel BARDZO wyrozumiały, a najlepsze, że po kłuciu mała mówiła dziękuję i do widzenia :D

Jutro ciąg dalszy - ale ponoć lajcik, bo próby potowe, czyli naklejanie jakiś plasterków z chlorkami i MOŻE, jak się uda, co widzę czarno - konsultacja kardiologiczna i eeg. Pojutrze jeszcze jedna próba potowa i wsio, mam nadzieję. 

Sam szpital dziecięcy w Sosnowcu, ten na Zapolskiej - ok. Czysto, kolorowo, przestrzeń, na gastrologii obsługa BARDZO pozytywna - przynajmniej dzisiaj :)