czwartek, 2 października 2014

Rodzicu ! szkoła nie nauczy Twojego dziecka czytać!

Przedszkole umywa ręce - bo "MEN zabrania"*
Rodzice posyłają dziecko do szkoły przekonani, że to właśnie tam dziecko ma poznać litery, pisanie, czytanie.
No to zastanówmy się...

Edukacja w 1 klasie to:

- 12h edukacji wczesnoszkolnej
- 3h wychowania fizycznego
- 1h zajęć komputerowych
- 1h plastyki
- 1h muzyki
- 2h języka obcego nowożytnego

W ciągu 12h edukacji wczesnoszkolnej trzeba zrealizować treści: matematyczne, polonistyczne, społeczne, przyrodnicze, techniczne. Godzinowo wg wytycznych podstawy programowej na język ojczysty nauczyciel ma przeznaczyć 4h w tygodniu. A w ramach tych 4h: nauka pisania liter (co zabiera najwięcej czasu - przy wprowadzaniu litery pisanie po śladzie i odwzorowywanie liter to 25-30 minut z głowy), głoskowanie (nauka tego, co słyszymy na początku, w środku i na końcu słowa zajmuje dzieciom szmat czasu), słuchanie, treści gramatyczne, wypowiedzi ustne uczniów, jakieś zabawy dramowe. I... czytanie. Najlepiej codziennie, prawda?

No to czytamy. Wprowadzone 3 litery, mamy sylaby LA, AL, LO, OL, LOL i proste wyrazy: ALA, OLA, LOLA, LALA, LALO. Piszę na tablicy, czytam na głos, pokazując po kolei sylaby. Czytają chętni uczniowie. Potem czytają wskazani przeze mnie. Dostają JEDNĄ linijkę, wielką czcionką, do czytania w domu. Wszystko z tych 3 liter - to, co podałam powyżej. Adnotacja: ćwicz czytanie w domu.

Super. Najprostsze, co może być. Potem będzie tylko trudniej. 
Następnego dnia sprawdzam, kto w ogóle do tego w domu zajrzał. Hmmmm. 1/4 uczniów.
Ok, tłumaczę znów - siądźcie z mamą, tatą, babcią, ćwiczcie - to podstawa. Nauka czytania na tym właśnie polega: na ćwiczeniu. Rodzice dostają informację do zeszytu - by ćwiczyć, by siąść z dzieckiem na początku, bo samo nie przeczyta - mimo tego, że w klasie było wspólne czytanie.
Następny dzień - to samo. Podchodzę do jednego, drugiego... Patrzą na "la" i nie wiedzą: czego ta kobieta ode mnie w ogóle chce?

Za kilka dni kolejna litera - M. Zakres sylab i słów powiększa się. To już proste "mama", ale i MOLO, LAMA, MO, OM, MOLA, LAMO. Plus do tego oczywiście wcześniejsza "czytanka". Codzienne, kilkunastominutowe czytanie w klasie (z trudem wyszarpany czas, którego wciąż mało, mało!) i.. mam wrażenie, kompletny brak czytania w domu.

Zaległości rosną.

Czytanie jest tą umiejętnością, która musi być utrwalana. Tak, jak uczeń szkoły muzycznej musi siąść do pianina po lekcji, tak uczeń 1 klasy musi czytać poza zajęciami szkolnymi. Tak było zawsze. W szkole dziecko pozna litery - dowie się, że da się je łączyć, dowie się, JAK je łączyć i odczytywać - ale trening czyni mistrza. Bez tego dziecko czytać nie będzie i już.