...pojadę daleko – nikt mnie nie dogoni…
Pamiętacie z dzieciństwa? Nawet, jeśli nie – to wózek, niekoniecznie malowany, może spędzić sen z powiek.
Wózek był pierwszą rzeczą, którą zaczęłam oglądać po ujrzeniu 2 kresek na teście. Najpierw – szok cenowy: 4 tysiące, 2,5 tysiąca, ponad 3… Po kilku dniach odetchnęłam, zastanowiłam się, czego chcę i za ile. A jak szukać?
Raz – zastanowić się, gdzie mieszkamy. Jeśli domek jednorodzinny albo blok z windą – wagę wózka teoretycznie możemy mieć w zadku, bo dźwigać nie będziemy (pomijam wejście do np. autobusu, gdzie zawsze ktoś pomoże). Dwa – wózek do delikatnych spacerków po mieście, czy też nogi będą nas nosiły w siną dal, ku łąkom, polom, lasom? Trzy – chcemy samą gondolę (tak, z kółkami, rzecz jasna…), czy wózek 2in1 / 3in1 ? Rzecz jasna, 2in1 to zestaw koła, gondola, spacerówka (czasem, rzadziej, koła, gondola, fotelik) a 3in1 – koła, gondola, spacerówka oraz fotelik samochodowy (najczęściej są do 13kg, ale uprzedzam – nie znam dziecka które miałoby tyle kg i w takim małym się mieściło). Cztery – koła 3 czy koła 4? Pięć – pozostałe pierdoły, ale o tym za moment.
Mając wagę w dupiu spokojnie bierzemy wózek z dużymi, pompowanymi kołami. One robią wagę, ale na polskie chodniki idealne. Prawda taka, że nawet nie planując z dzieckiem wypraw na łono natury (a owszem, możemy nie lubić lasu, łąki i tak dalej – wolno nam) nie ma w PL miasta o chodnikach gładkich jak dupka niemowlęcia. I jeśli tylko waga wózka nas nie interesuje – polecam dmuchańce. W opcji są też koła plastikowe lub piankowe, nie wiem, nie miałam, nie prowadziłam ale – widuję na ulicach. Zdarte do granic możliwości. Dmuchańce rzecz jasna mają średnicę dużą, w dwóch opcjach – albo tylne koła większe, przednie mniejsze (i przednie najczęściej skrętne z możliwością blokady), albo wszystkie duże, gdzie przednie nie są skrętne. I ta skrętność kół jest kolejną rzeczą, na którą warto zerknąć – z założenia koła skrętne są do jazdy po mieście, po w miarę równym terenie, a blokujemy je do jazdy rajdem Paryż – Dakar. Szczerze? Zablokowałam 2 razy i nigdy więcej. Nie cierpię jeździć sztywnym wózkiem, nie potrafię, fatalnie mi się go prowadzi – skrętne koła dają mi możliwość prowadzenia wózka jedną ręką, swobodę omijania wszelkich dziur, luźnego manewrowania. Namawiam do kółek skrętnych – każde da się zablokować, więc nawet gdy takich nie lubicie, skuście się by mimo wszystko mieć tę możliwość luzu.
Problem jest, gdy wózek trzeba wnosić na któreś tam piętro – choć tu można wówczas wybrać taki, który rozkłada się na koła i górę, i wnosić na 2 razy. Ja wagę wózka olałam, mieszkając na 4 piętrze. Ważniejsza dla mnie była możliwość wygodnych spacerów po kilka godzin. Ważne – zwróćcie uwagę na wagę całości wózka, czyli kół (czy też stelaża) + gondoli/spacerówki. Przy takich wózkach pompowańcach stelaż z kołami to ok. 10-12kg, do tego kilka kg góry i… wózek waży od 14kg wzwyż. Cholernie dużo, bo do tego dochodzi waga pasażera.
Kwestia pojedynczego wózka czy w komplecie – ja wybrałam 3in1. Koła, gondola, spacerówka, fotelik. Chciałam mieć wszystko za jednym zamachem i mam – co nie zmienia faktu, że… teraz chyba wybrałabym inaczej. Wózek mam rewelacyjny, polecam go ludziom z czystym sumieniem (BEXA 4kołowy, jedyny minus to rozmiar, nie mieści się do matiza), ale dopiero teraz widzę, jak wielka jest różnorodność sprzętu na rynku – i jak fajnie się wybiera J I dla samej przyjemności wybrania wózka całkowicie świadomie (w ciąży, nie mając dziecka, wybór jest na czuja bardziej) – wybrałabym opcję gondoli + fotelika, a spacerówki odrębnie potem. Ostatnio doszłam do wniosku, że musimy mieć wózek mieszczący się do auta i właśnie zastanawiam się, jaką parasolkę kupić…
Ilość kół – tu znów przypominam: w Polsce my som… ;) chodniki nie tolerują 3 kółek. Prawie nigdy. Nie wspominając o pięknych okolicznościach przyrody.
Inne duperele – sporo ich. Zastanawiamy się nad:
-koszem na zakupy – mój jest średni, mam wszystkie sklepy pod nosem, nie muszę lecieć przez pół osiedla z zakupami, mogę sobie zostawić w komórce (a owszem, posiadam, posiadam), toteż na kosz nie patrzyłam. Ale jeśli zakupy będą nieodłącznym elementem spacerów, a sklepy w oddaleniu, kosz powinien być spory.
kolor – obecnie jest prawdziwy wysyp zielonych wózków. Kiedyś była moda na czerwień, teraz wszelkie odcienie zieloności (w tym mój – ale akurat taki w sklepie był, a nie chciało mi się czekać). Wg mnie kolor powinien być średni – pamiętajmy, że przy ciemnym przyciągniemy słońce (w gondoli temp. jest wyższa, niż poza nią, a dzieci wiosenno-letnie mają przechlapane przy ciemnym kolorze wózka), a jasny zaraz będzie brudny. Takie nic, ale ja unikam prac niepotrzebnych ;)
-w spacerówce – możliwość jej rozłożenia, tj. czy rozkłada się całkowicie na płasko? szalenie istotne, większość dzieci w trakcie spaceru śpi (zwłaszcza, gdy do spacerówki przesadzacie dziecko nie siedzące samodzielnie) i trzeba zadbać o wygodę pasażera;
-regulacja rączki – teleskopowa czy łamana, chyba znaczenia nie ma, powinna być. A nie zawsze jest, i przy rodzicach znacząco różniących się wzrostem jest zonk.
-wyposażenie dodatkowe – akurat BEXA ma go sporo, bo: torba (niewielka, zmieniłam po jakimś czasie, ale dla malucha starczy), folia przeciwdeszczowa (pasująca na gondolę i spacerówkę), okrycia na nóżki do gondoli, spacerówki, fotelika, do fotelika dodatkowo daszek. Wyposażenie trzeba sprawdzać, dopytywać o nie, bo bywają standardy, jak i różne promocje i wózek bez folii i torby nagle je ma.
-długość gondoli – standardowo ok. 75-80cm, szer. 35-40cm.
-rączka przekładana czy góra przekładana – przy małym dziecku to mało istotne, ale przy cięższym lepsza jest przekładana rączka, dzięki czemu malucha można prowadzić przodem do siebie lub przodem do świata.
Jaka firma? Podałam, co mam i co się sprawdziło świetnie. Za 1500zł mam naprawdę dobry sprzęt, natomiast z opowieści mam wiem, że sprawdzają się firmy typu Peg Perego, Mutsy, Quinny (osobiście te dwa mi się nie podobają wizualnie), X-lander, Jedo, Emmaljunga, Roan (Roan Martita w moim mieście jest bardzo częstym zjawiskiem, prezentuje się ładnie, ale nie prowadziłam nigdy) i tu ceny przeróżne i opcje ilościowe też. Pewnie wiele innych też, ale w rozmowach te pojawiają się często – in plus. Natomiast narzekania są na wózki Coneco. Ale też nie wiem – nie sprawdziłam osobiście, nie wypowiem się. Wydaje mi się – piszę to po ostatnich sklepowych obserwacjach i macaniu wózków wszelakich, nie tylko parasolek – że warto postawić na polską firmę i tu poszukać. Pomijam moją BEXĘ, ale taki Adamex czy Adbor – spokojnie dorównają droższym, zagranicznym producentom. Warto pamiętać, że mając polski sprzęt szybciej załatwimy ew. wymianę, naprawę, reklamację, szybciej znajdą się części.
dobry wpis :)
OdpowiedzUsuńchoć ja od razu wiedziałam jaki wózek chce :)
i choć wiele osób ma o nim negatywne opinie, mnie odpowiada :)
Pozwolę się nie zgodzić w kwestii trójkołowców :) - nadają się, jak najbardziej - i w teren i w mieście. ba, z jednym nawet Beskidy przemierzaliśmy i poradził sobie znacznie lepiej niż towarzyszący nam czterokołowiec.
OdpowiedzUsuńA jak w Bexie z amortyzacją? po budowie stelaża wnioskuję, że moga ją stanowić jedynie sprężyny - jak sobie radzą?