W jednakowej odległości od domostwa mamy plac zabaw i park. To znaczy, placów zabaw jest kilka, ale taki powiedzmy względnie sensowny jeden. W oba miejsca idę ok. 15 minut spacerkiem. Dziecię w wózku, rzecz jasna. I teraz porównanie:
PLAC ZABAW
-piaskownica ze zjeżdżalnią
-piaskownica duża bez zjeżdżalni
-drabinki
-drewniany pociąg z wagonami
-zjeżdżalnia dla starszych dzieci
-3 huśtawki bez oparć (kto to wymyślił???)
-konik
-kilka ławek na obrzeżach
-całość w 3/4 zacieniona, więc nawet największe upały nie są groźne
-równocześnie całość dostępna dla psów i pijaków, czyli obecne kupy i, co gorsza - pełno szkła
-mamy/babcie plaszczące tyłki na ławkach i niereagujące na zachowanie ich dzieci (a na zwrócenie dziecku uwagi podnoszące larmo)
PARK
-przeróżne drzewa stare, z tajemniczymi dziurami
-gatunki różne, więc liście do porównania, zbierania, kasztany
-wiewiórki! dużo i aktywne
-bardzo dużo miejsca do biegania
-dużo różnych kwiatów do wąchania
-czysto! park to teren muzeum, ogólnie dostępny, ale sprzątany i pilnowany - całkowity brak kup i szkła
-w upał dużo cienia
I teraz pytanie zasadnicze: gdzie chodzić z 15miesięczną córką? Plac zabaw to, wydawałoby się, dodatkowe atrakcje. Ale... to myślenie dorosłego - a dla dziecka park jest równie atrakcyjnym miejscem, prawda? Dzisiaj znalazłyśmy dwa prawdziwe, najprawdziwsze kasztany w skorupkach kolczastych! To był dopiero szał :) A do tego przechodzenie między drzewami - lepsze, niż na placu zabaw (młoda i babcia):
Drzewa są super. :) Ja w dzieciństwie miałam na trasie z przedszkola, a potem ze szkoły takie powyginane, niskie. Właziło się tam i wędrowało z gałęzi na gałąź. Super było. ;D
OdpowiedzUsuń