piątek, 15 sierpnia 2014

Zaproszenie

Ladies & Gentleman! Panie i Panowie!
Teatrzyk "Domowy" ma zaszczyt zaprosić Państwa na premierę!
Przedstawienie odbędzie się dzisiaj o godzinie 6:02! W repertuarze spektakl pt. "Która córka głośniej zamiauczy"!

Bilety wyprzedane zmordowanym Rodzicom.

Kurtyna.

Kocia jego mać...
Obie. OBIE! obudziły się o nieludzkiej porze w doskonałych humorach i zabawiały się, miaucząc i grając na instrumentach.

sobota, 9 sierpnia 2014

Beznadziejnie głupia miłość

Ci, którzy znają mnie osobiście doskonale wiedzą, żem gaduła. Nawiązanie kontaktu z drugim człowiekiem nie sprawia mi żadnego problemu, co często odczuwam na placach zabaw - niemalże zawsze znajdzie się jakaś mama/babcia, nawet tata ;) do rozmowy. Wczoraj również - mama i babcia 5etniej dziewczynki.

Na oko - normalna, niepatologiczna rodzina, mama raczej wykształcona. Dziewczynka wcześniak, wedle słów obu pań - na szczęście ok, na ile mogłam stwierdzić sama - normalne, zdrowe dziecko, bez opóźnień. 

Moja córa starsza zaczęła się z nią bawić, a więc nić porozumienia nawiązana, od słowa do słowa słyszę: 
- bo wie pani, to nasze jedyne dziecko...

Aaaaha. Nastawiłam uszu, ciekawa, co będzie dalej, bo lampka mi się zaświeciła mocno czerwona. No i tak - dziewczynka dopiero teraz idzie do przedszkola, bo "wie pani, bardzo daleko mamy, 3km musiałabym jechać" - nic to, że ja do pracy jadę 5 razy dalej, że do przedszkola co prawda mam jakieś półtora kilometra, za to wracamy pieszo robiąc ich z 5. Pani nie ma prawa jazdy - no cóż, ja też nie. 

... I wie pani, ja to się boję, jak ona sobie w przedszkolu poradzi, czy jej dzieci nie będą dokuczały...

Hmmm. Mała kontaktowa, widać, że towarzystwa spragniona, przedszkole akurat znam dobrze, pracowałam w nim. Próbuję racjonalizować obawy mamy i babci, opowiadam, jak tam jest, że nauczyciele w porządku, przygotowani dobrze, że współpracują ze szkołą, z biblioteką intensywnie, dużo się dzieje, dużo miejsca do zabawy. No ale... wie pani, teraz to się tyle słyszy, że w szkołach i przedszkolach to łobuzy takie...

A wie pani, ona to długo nie mówiła, po 3 urodzinach zdania zaczęła budować, a logopeda to już nas chciała do neurologa słać! i do laryngologa! i nas nastraszyła! Próbuję tłumaczyć, że tak, że jeśli dziecko nie mówi to akurat laryngolog i czasem nawet neurolog muszą się wypowiedzieć, bo może być różnie. Ale panie mnie zagadały - bo wie pani, ona wcześniak przecież, to przecież miała prawo nie mówić!
Nic to, że w okolicach roku wcześniactwo bez następstw neurologicznych powinno się wyrównać, że mowy nie ma, by to pod 3 urodziny ciągnąć.

Przemilczałam, bo cóż mogę? panie i tak zdanie mają wyrobione. Ale panie zaczęły dalej: bo wie pani, ona z jedzeniem jest trudna, WCALE prawie nie chce, ja to chciałam (babcia) dawać jej danonki i te serki takie dla dzieci, ale ona nie chce! ona tylko te budynie Paula, no wie pani, łaciate takie, chciała, to zgrzewkami kupowaliśmy! po 5 dziennie zjadała! ale niech pani powie, jak to jest, że dzieci to obiadu nie chcą, prawda?


Tak trochę mnie zdeptała tą informacją, bo, kurka wodna, moja A. też jedzeniowo kiepsko, zrobiłam prędko rachunek sumienia, czy aby po 5 deserków dziennie nie dawałam. No, wie pani, nie, jakoś nie dawałam. 

Dziewczynka miła, naprawdę. Babcia i mama też. Tylko ta głupia, nadmierna miłość...