sobota, 28 kwietnia 2012

Gry i zabawy matematyczne

Ze swego dzieciństwa pamiętam różne rzeczy. Również taki obrazek: mama siedzi w fotelu, ja rozwalona leżę na jej kolanach, mam jakieś 5-7 lat. I mama zadaje mi różne pytania: dałam ci 2 cukierki i ciocia dała 2 cukierki, to ile masz ich teraz? W pudełku masz 3 kredki a na stole 5 kredek, to razem ile?

Banalne, czyż nie? :)) Ale uwielbiałam to, nie zdając sobie sprawy, że właśnie opanowuję trudną sztukę liczenia. I niedawno zaczęłam zastanawiać się, czy ja ze swoją córką też tak będę rozmawiać?

Na razie - ograniczyłam się do szukania zabaw i gier związanych z matematyką. 

Całkowicie darmowo proponuję już chyba kiedyś przeze mnie przytaczaną zabawę "Byłam liczbą". Wyłącznie słowna - prowadzący mówi na przykład:
- Byłam liczbą 7, zwiększono mnie o 4, jaką teraz jestem liczbą? - dodawanie
albo:
- Byłam liczbą 20, zmniejszono mnie 5 razy, jaką teraz jestem liczbą? - dzielenie
albo:
- Byłam liczbą 18, zmniejszono mnie o 6, jaką teraz jestem liczbą? - odejmowanie
i w końcu:
- Byłam liczbą 5, zwiększono mnie 6 razy, jaką teraz jestem liczbą? - mnożenie

Gra przyjemna, grywałam z uczniami w 1-3 klasie, wg mnie spokojnie wprowadzając dodawanie czy odejmowanie młodszemu dziecku też można się bawić. 

Z gier dostępnych na rynku moją uwagę zwrócił Supermatematyk Maxi (wyd. Alexander, koszt ok. 30zł - więc całkowicie przystępna cena). Przeznaczona dla dzieci 7+. Zasady proste - losuje się kilka kafelków z cyframi i działaniami, na stole leży karta z podaną liczbą i jak najszybciej z wylosowanych kafelków trzeba postarać się ułożyć takie działanie, by wynik był liczbą z leżącej karty. 


Znalazłam też bingo matematyczne w 4 wersjach: dodawanie i odejmowanie do 100, do 20, mnożenie i dzielenie do 100, do 20. Koszt każdej gry to 40zł, dostępne na stronie bbu-edukacja.pl. Wygląda ciekawie:


Naukę matematyki może uprzyjemnić nietypowa mozaika - zawierająca zamiast kołeczków cyfry i znaki matematyczne. Produkt ze sklepu alexandershop.pl, cena 15zł:


W nauce mnożenia i dzielenia wykorzystać można grę memory. Tu pod nazwą Mistrz mnożenia od firmy Adamigo (strona producenta, cena 26zł). Tradycyjnie - trzeba dobrać kartoniki w pary, ale na jednym znajduje się działanie, na drugim - wynik. Przetestowałam w pracy - pożyteczna rzecz :) 


Adamigo produkuje też zestaw zabaw matematycznych pod nazwą Matematyka na wesoło. Nie jest to kosztowne, na allegro ok. 26zł, sprawa przeznaczona dla 2-5 klasy szkoły podstawowej. Nie wiem, co w środku, ale może warto? Proszę bardzo:


środa, 25 kwietnia 2012

"Cudowne okulary" - Lucyna Krzemieniecka

Jedna z piękniejszych, ukochanych książek mojego dzieciństwa. Książka, którą wówczas posiadałam, pamiętała chyba czasy mojej mamy. Obecna - otrzymana przy likwidacji jakiejś biblioteki, z roku 1967. I - w dalszym ciągu budzi ogromne emocje, mało tego - ilustracje (pani Ireny Kluczborskiej), które uwielbiałam jako smarkateria - dzisiaj też mi się podobają, te właśnie, a nie inne. 
"Cudowne okulary" to zbiór opowiadań/bajeczek dla dzieci w wieku przedszkolnym, napisane pięknym, literackim językiem. Gdybym miała je porównać do czegoś, to... najbardziej kojarzą mi się stylem, klimatem ze "Śpiwającą lipką" - bajkami Słowian zachodnich. Ale nie, nie jest to plagiat w żadnym wypadku. Ot, klimacik podobny, fantazyjny, ciepły, z leciuteńką nutą moralistyki. Do dzisiaj pamiętam dwuwiersz: myj się Jerzy jak należy :D Pani Lucyna Krzemieniecka najbardziej chyba jest znana z opowiastek o krasnalu Hałabale, ale... ja za nim nie przepadałam. Drażnił mnie. A "Cudowne..." kochałam szczerze.
Niestety, nowych wydań nie ma - czasem zastanawiam się, co za kretyn o tym decyduje? Taka genialna książka! a stare pozycje cenione są bardzo wysoko, takie wydanie jak moje, w tym samym stanie - właśnie oglądam w jakiś internetowym antykwariacie: 65zł... szok.

Książkę polecam gorąco :)





czwartek, 5 kwietnia 2012

Akcesoria plastyczno - techniczne, cz. I

Na prośbę Scio :)
Kredki, farby, nożyczki czy co tam - znamy, jakże by nie. Tyle, że na rynku jest OGROM świetnych dupsów do zabaw plastycznych. Kapitalizm ;) No to sobie teraz popatrzcie, co można dla malucha.

Kredki Trilino - świetna sprawa, od tego spokojnie można zacząć zabawę w rysowanie. Kiedy? Moja córa skończyła chyba 13 mcy czy coś koło tego, i w ruch poszedł długopis i kredki. A Trilino nadają się dobrze, bo są grube, mają drewnianą oprawę (czyli nie do złamania), rysik też gruby i nawet wielokrotne rzucanie nimi o podłogę krzywdy im nie zrobi. 12 kredek to koszt ok 20zł, przy czym - impreza starcza na dłuuuugo. Po pracowniczych doświadczeniach widzę, że rok to minimum. Na pewno są w Kauflandzie i Realu, a wyglądają tak (foto: officentrum.eu):

Farby do malowania palcami - zaczęłyśmy, gdy Agatka miała 1,5 roku. SZAŁ. Niedrogie, 8 sztuk kilkanaście złotych, gorzkie - nie da się zjeść, dobrze zapakowane (dziecko samo nie otworzy), i fajne pudełeczka do wykorzystania potem :) No i coś w rodzaju pieczątek na wierzchu. Kupione w zwykłym papierniczym. Dokładnie takie (foto: zabawekkraina.pl):

Szablony do obrysowywania - zarówno pojedyncze kształty, jak i całe rysunki. Myślę, że dla dzieci 3+ jednak, bo to dość trudna sztuka. Z młodszymi warto obrysowywać dłonie, talerzyki czy pudełka, bo łatwiej. Cena i wybór są ogromne, na przykład na takie trafiłam (dadum.pl):

27,30zł
Sklep paper4you.pl, koszt niecałe 3zł.
Dziurkacze - swego czasu, gdy bawiłam się w scrapbooking, byłam maniaczką puncherów :D W efekcie mam kilkadziesiąt sztuk, czekają, gdy córka podrośnie. A nadają się do tworzenia całych obrazków, robienia szlaczków, ozdabiania kartek, przeliczania, mogą zastępować jedzenie dla lalek czy pieniądze. Kształty - wszystkie możliwe. I co ważne - można też podstawowe kształty kupić,  czyli koło, kwadrat... Jak też i narożnikowe czy brzegowe. Cena od kilku do kilkudziesięciu złotych, zależnie od rozmiaru i firmy. Obecnie już wszędzie dostępne, nie tylko w Sieci czy hipermarkecie. Polecam firmę Fiskars (ale drogi) i Dalprint - zdecydowanie tańszy a dobry. Wygląda to tak (foto: hergon.pl):

Ciekawe "pędzelki" - można i samemu znaleźć w domu (kant tektury falistej, szczoteczka do zębów, kawałek gąbki, patyczki do uszu, wacik, szmatka zwinięta), ale i kupić. Poniższe pochodzą ze strony educarium.pl:
9,9zł
Też educarium.pl, nie pamiętam ceny, kilkanaście złotych bodajże

A ogólnie = cokolwiek byśmy nie kupowały - warto zwrócić uwagę na jakość. Naprawdę kredki za 3zł dobre nie będą (zazwyczaj połamane w środku i rysujące jak mydło - koszmar - jak dziecko ma się nie zniechęcić?), a klej za 50gr nie będzie kleił. W efekcie tak czy siak będzie trzeba więcej kasy wydać... To samo z papierem - niektóre kartki rwą się od samego spojrzenia na nie. A przecież na nich dziecko będzie pracowało, bawiło się, muszą mieć jakąś wytrzymałość. Jak tak patrzę, to do rysowania, naklejania, wycinania najtaniej i najfajniej chyba papier xero wychodzi, bo za 12zł mamy 500 kartek. Ale już do zabaw z farbami lepszy jest blok techniczny (nie przemoknie!) czy nawet karton, taki zwykły pudełkowy. Można wyciąć i już. 








poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Z cyklu: pomysłowe dziecko

Miejsce akcji: pokój.
Bohaterka: Agata, lat niespełna 2.

Myję ci ja sobie spokojnie gary, dziecko w pokoju buszuje, przedwieczorna, chciałoby się rzec, sielanka. I w tej sielance słyszę: mama! mama! Niespiesznie oderwałam się od zlewu, bo to wołanie specjalnie naglące nie było, wrzasku też żadnego ni płaczu - wchodzę i witki mi opadły. Łóżko małżeńskodzieciowe nasze, na nim - krzesełko dziewczęcia, na krzesełku samo dziewczę z gaciami zdjętymi. I ok, zniosłabym - ale cóż pod nią? Ano, siuśki. Dziecko postanowiło zbudować własny kibelek.

Wniosek? Moja córka zostanie projektantem urządzeń sanitarnych :D

niedziela, 1 kwietnia 2012

Gimnastyka dla smyka

Już wyjaśniam, co mi po głowie wędruje - nie każdy ma przydomowy ogród, śmiem twierdzić, że jednak większość dzieci wychowuje się w mieszkaniu, a nie domu z ogrodem ;) Alternatywnie - w mieszkaniu + tzw. ogródku działkowym, jakoś tam oddalonym. Co za tym idzie - odpadają wypasione sprzęty typu duży, wygodny domek, zjeżdżalnia, wielgachna piaskownica. A jednak na rynku można znaleźć świetne przyrządy, dzięki którym dziecko wyszaleje się nie gorzej, niż na najpiękniejszym placu zabaw. I, co ważne - w naprawdę rozsądnych cenach.

Na początek coś, co raczej jest mało znane komuś, kto w oświacie nie pracuje - CHUSTA ANIMACYJNA. Rzecz genialna w swej prostocie, dostępna w różnych rozmiarach - na użytek prywatny polecam tę niewielką, o średnicy 1,5-2,5m, czyli dla 4-6 osób. Ceny od 70zł do, z tego, co znalazłam, 110zł. Szukać można na educarium.pl, sportime.pl, klanza.org.pl no i ogólnie - wujek google pomoże.  Poniższa fotka pochodzi akurat ze sklepu sportime.pl. Natomiast JAK się bawić - na przykład TUTAJ. Ogólnie - min. 3 osoby chwytają brzegi ustrojstwa, i popuszczają wodze fantazji - do środka można wrzucić piłkę i podrzucać, turlać, próbować wspólnie złapać w otwór, można się pod chustą chować, no ogrom możliwości. 


TUNEL znają chyba wszyscy, zalety - łatwo złożyć, po złożeniu jest to plaskate więc niewiele miejsca zajmie, zabawa rewelacyjna i cena też - np. w IKEA 50zł. Fotka ze strony ikea.pl, rzecz jasna:

TOPEK - dziwne ustrojstwo, w swej prostocie powalające. Na żywo będę miała okazję wypróbować, bowiem do pracy zamówiłam i czekam, aż wreszcie dotrze :) To się podzielę wrażeniami. Na razie prezentuję - sklep educarium.pl (fotka ichnia), cena dość wysoka i to jest minus: 199zł. No i też trochę miejsca zajmie, ale może ktoś akurat ma wolną piwnicę :D



DUŻA PIŁKA rehabilitacyjna też jest hitem. Posiadamy, służy nam zarówno do gonienia, jak i do prób podrzucania, turlania, córka uwielbia też kłaść się na niej i wykorzystywać mnie jako siłę toczącą :) Osobiście wybieram piłkę bez uszu do skakania - daje zdecydowanie więcej możliwości zabawy:

GRY - też ze strony educarium.pl (przy okazji wyjaśniam - nie mam żadnego interesu w reklamowaniu żadnej ze stron podawanych tu, akurat educarium dobrze kojarzę z racji zawodu i już nieraz widziałam tam coś, czego gdzie indziej nie ma). Ten zestaw też jest zamówiony, też opiszę dokładnie - a teraz pokazuję w skrócie. Są to gry rozwijające ruchowo-wzrokowo-pamięciowo. Cena spora, 289zł:



DIABOLO - pamiętacie? Nawet nie wiedziałam, że tak się to zwie :) jako dziecko uwielbiałam się tym bawić i teraz na to trafiłam (hehe, educarium.pl ;) ). Tanie, 39zł. Też posiadamy, ale moja niespełna 2latka za mała jeszcze - grywam z mężem :) Posiadamy stare bardzo, wciąż działa:


SERSO - czyli kilka drążków + obręcze do rzucania. Stara zabawka, też mamy, a kosztuje grosze - ot, za 8zł znalazłam. I w sumie tu nie ma co się zepsuć (no dobra, pęknąć może), nie warto chyba przepłacać...? Nie wiem, od jakiego teoretycznie wieku dobra, ale moja córa już ma radochę z rzucania. A że nie trafia.... cóż :D Fotka smerfusie.pl:



ŁYŻKA zręcznościowa - kolejna banalna zabawka i zapewniam - wcale nie jest łatwo złapać piłkę! Mam zabawkę w nieco innym wydaniu, ale nie mogę znaleźć. Znów - educarium, cena 29zł:


Co prócz powyższych się przyda? Na pewno - woreczki z grochem (za grosze można uszyć choćby ręcznie), hula-hop (niekoniecznie dla starszych dzieci do wykorzystania zgodnie z przeznaczeniem - ale i dla maluchów, moja np. kocha przechodzić przez nie, wskakiwać do środka, turlać), worek, do którego można wleźć i skakać, zdjęcia/rysunki postaci wykonujących różne ruchy (dziecię losuje kartę i naśladuje to, co widzi), różnej wielkości piłki, zwykłe wiaderko lub miska (posłużą do łapania piłek)...

Ja wiem, że te duperelki, które podałam na końcu - to oczywistości zapewne :) Ale sama często się łapię na tym, że zapominam o takich podstawowych rzeczach, banalnych, no to - przypominam :)