niedziela, 30 września 2012

Chochinkowo prezentowo

Jak co roku prezenty mikołajkowe i bożonarodzeniowe kupuję ze znacznym wyprzedzeniem - a przynajmniej planuję, co kupić. Nie lubię czekać do ostatniej chwili, poza tym zwyczajnie lubię oglądać zabawki :) Jakiś czas temu pisałam o planach zabawkowych, nieco je zweryfikowałam. I tak - właśnie zakupiłam w bardzo korzystnych cenach (i to przesądziło sprawę - kupione JUŻ) trzy rzeczy (2 pierwsze fotki smyk.pl):

Mozaika firmy Quercetti, którą wcześniej najtaniej na all znalazłam za 29zł (+ koszta wysyłki), teraz w smykowej promocji, z darmowym odbiorem w empiku, dorwałam za 25,49zł. Kołeczki mają średnicę 15mm, można je schować w walizeczce - ułatwienie spore, obecnie córa posiada zabawkę w tym stylu, ale zwykłą, kioskową chińszczyznę za 7,5zł i niestety - większość kołków wchodzi z wielkim trudem nawet dla mnie, no i wrzucam je luzem do pudełka i ciągle się rozsypują.

Magnetyczna układanka firmy Alexander - wcześniej znalazłam taniej ciut, bodajże 16zł ale po doliczeniu znów kosztów wysyłki... :-) A teraz mam za 16,99zł. Mała tabliczka magnetyczna, na której można pisać mazakiem ścieralnym na sucho, i 42 elementy plastikowe z magnesami do układania. Tu zależało mi na tej "niewielkiej wielkości", by można było brać ze sobą jako czasoumilacz:


Obie układanki będą chyba prezentem od Mikołaja.

Wesołe Jajeczka TOMY - zabawka, którą Agatka kiedyś dostała, i wg mnie jest rewelacyjna, poleciłam już kilku osobom i potwierdzają :) Tym razem kupiona dla kuzyna Agatki, który w grudniu będzie miał 9 miesięcy. Zwykły koszt zabawki to minimum 27zł na all (+ wysyłka, gdzie cena robi się już 35zł), ale w Realu bodajże za 49zł widziałam! Dzisiaj kupione za 22,94zł:

Foto: agito.pl
A od Mikołaja młody dostanie chyba dmuchany walec (cenowo od 17zł wzwyż, zależnie od firmy). Ten akurat bodajże 17zł:

Foto: salonzabawek.pl

Prócz tego uzgodnione z moją mamą, że od babci pod chochinką wnuczka znajdzie domek dla lal firmy Wader. Domek jest... no cóż, plastikowy i różowy :D Ale myślę, że dla 2,5letniej dziewczynki (która lubi takimi rzeczami się bawić) to będzie zabawka w sam raz, a przynajmniej łatwa do utrzymania w czystości. Koszt - różny, najtaniej znalazłam za 57zł, najdrożej chyba 84zł, w róznych sklepach:

Foto: smyk.pl
Nie mamy żadnych laleczek do tego, i tak sobie myślę, że malutkie, chudziutkie Polly Pocket będą pasowały? Nie myślę o żadnym zestawie, chodzi mi po głowie tylko parka laleczek takich pojedynczych, nie wiem ile stacjonarnie są warte, w necie znalazłam za 10zł:

Foto: swiat-zabawek.pl
A od nas pod chochinkę znalazłam... Torebkę z lalą, firma K'S Kids, koszt 60-70zł :

Foto: mamoja.pl
Foto: mamoja.pl

Bardzo lalkowe te prezenty :) Ale zazwyczaj wybieram jakieś edukacyjne cosie, trochę za dużo tego. Tym bardziej, że Matkokrzesno Agatki wpadła na bardzo fajny pomysł, edukacyjny właśnie, to nie można przesadzić :) 

piątek, 28 września 2012

Rozrywki w szpitalu

We wtorek idziemy się badać. No i tak się zastanawiam, co by tu tej kozie mojej wziąć w ramach zabawiania? Może jakieś dziecko w podobnym wieku będzie, a może nie - więc czasoumilacze muszę mieć. Na razie stanęło na:
- puzzlach 2x20 elementów (co prawda córa nie układa takich sama, ale Krtka lubi więc...):

www.ab-art.org.pl

- Sznurkach i dziurkach - kiedyś widziałam coś takiego w większym formacie, za Chiny Ludowe nie mogę tego znaleźć teraz... :
www.merlin.pl
- 3 książeczkach zadaniowo-kolorowankowo-naklejkowych
- kredkach
- bajkach na laptopie
- książeczkach - nie wiem, jakie wezmę, coś wybiorę z domowych zasobów
- resorakach
- kotku do spania

Tak się zastanawiam, córa ma fazę na tworzenie buziek - może poczynię jakieś karty pracy na zasadzie naklejania elementów buzi? Tudzież - składania/naklejania pociągu w całość, bo też lubi. Taaak, chodzimy po domu, śpiewając "Jedzie pociąg z daleka" i gwiżdżąc gromko Tuuu tuuuu! 

I takie pytanie mam dziwne: brać nocnik? Ktoś się orientuje? Nie uśmiecha mi się w nocy bieganie za toaletą z rozespanym dzieckiem...

środa, 26 września 2012

Głowonogi

Dla odmiany nieco pozytywów :) Agatka zaczęła rysować głowonogi! To taki fajny etap pierwszych konkretnych rysunków (czyli takich, które nie są samymi kreskami, kropkami, kółkami), który przypada na wiek 3-4 lat. A mała ma 2l. 4mce :D No, ale posiadanie pradziadka malarza z prawdziwego zdarzenia zobowiązuje ;)

W pierwszym rysunku to coś nad linią włosów to brwi :D Dziwny nieco układ, no ale niech dziewczynie będzie. Kółka rzecz jasna namalowałam sama, cała reszta to inwencja Agatki:

  

poniedziałek, 24 września 2012

Wizyta u gastrolożki dziecięcej

Wrażenia - pozytywne. A mogło być odwrotnie, bo Agatka po antybiolu w zastrzykach jest cięta na medyków ;)

Byłam TUTAJ u pani Kasperczyk. Konkretna kobieta, przy tym sympatyczna - łatwo nawiązac kontakt. Idąc do szpitala od razu do niej mamy się kierować. Na akrtce mam listę badań, z kartką przyjść i będziemy robić po kolei. I tak:
- badania przeciwciał w kierunku celiakii, glisty ludzkiej, helicobacter p., białka krowiego, 
- próby potowe w kierunku mukowiscydozy - ale tu kompletnie zapomniałam, że mała od razu miała po urodzeniu badania przesiewowe i było ok, muszę powiedzieć
- ekg (+ tajemnicze coś, nie potrafię odczytać)
- panel jakiś tam - też nie do odczytania :D
- kilka IgG/IgM jeszcze, też nie odczytam
- phmetria do rozważenia
- ew. jeszcze posiew kału na grzyby i bakterie

Mam przynieść próbkę moczu i kału od razu. Niestety zła wiadomość - moja pediatra wprowadziła mnie w błąd, szpital NIE posiada oddziału dziennego :/ Tak więc idziemy we wtorek, prawdopodobnie na noc zostajemy, w środę do domu (bo w czwartek jakieś konferencje mają akurat), w pt. znów się zjawiamy. No chyba, ale to lekarka nie obiecała na bank, da się ze wzgl. na moją ciążę (6 miesiąc!) załatwić po cichu wychodzenie do domu ;) 

Cieszę się, że od razu poszłam. Podałam objawy niepokojące, pani bardzo dokładnie wypytała o różne rzeczy, ja na koniec walnęłam, że po głowie mi chodzi celiakia no i pani od razu powiedziała, że to pierwsza myśl była, ACZKOLWIEK wcale tak nie musi być. No pewnie, że nie musi. Oby to lajcik jakiś był :)

niedziela, 23 września 2012

Szukając rozwiązania

Nie wiem, czy o tym tu pisałam. Ale to nieważne, nadrobię teraz. 
Otóż... Agatka nie je. Z problemem zmagamy się równe 2 lata. Czasem problem się ukrywa i jakiś okres jest lepiej (do miesiąca, mniej więcej), czyli młoda je względnie normalne ilości. Częściej jednak sprawa jest na tyle poważna, że siwieję, rwę włosy z głowy i ryczę. Do tego stopnia poważna, że w wieku 2 lat i 4mcy córa na śniadanie i kolację dostaje kaszę w butelce - mimo wcześniejszego odstawienia już.Mając do wyboru albo jakieś tam zapełnienie żołądka, albo zjedzone po wielkich bojach 5 łyżek płatków na mleku, pół kromki czy plaster sera żółtego - wybrałam butlę. Trudno, dziura w smoku wielka, operacja trwa ok. minuty a butla jakoś tam wchodzi. I nie, nie jest i nigdy nie był to problem grudek, gryzienia, kawałków. Nie, Agatka chyba w 6mcu dostała pierwsze konkretne grudki i zero stresu, zaakceptowała od pierwszego kopa. 

Jak to niejedzenie wygląda? Ano, na przykład dzisiaj: kasza o 4:30 rano (wyjątkowo, z reguły o tej porze nie jada), kasza o 9 rano, koło 12 kilka łyżek rosołu mojej mamy z odrobiną makaronu, ok. akurat drugi raz rosół u teściowej, z innym makaronem (zbieżność zup przypadkowa), o 19 kasza na dobranoc. Wsio. W międzyczasie tak zwanym - gryz banana, bo po co więcej, chyba 3 maleńkie łyżeczki jajecznicy, jeden paluszek. Koniec.
Wczoraj: kasza, parówka, 2 gryzy chleba z masłem, 1/3 banan, 2 kęsy kotleta mielonego, 1/3 ogórka, kasza.
Przedwczoraj: kasza, niecałe monte, dłuuuugo nic (na obiad naleśniki - zrobiłam w kształcie misiów za pomocą foremki do naleśników, ozdobiłam - i poszłam ryczeć), 2 maleńkie kromeczki, kasza.

Jeżeli to niejedzenie nie miałoby żadnych skutków, prawdopodobnie wreszcie położyłabym lagę na tym. Trudno, są niejadki na tym świecie. Niestety, od mniej więcej lipca (połowy) mamy objawy towarzyszące: 
- codzienne bóle brzuszka
- brzydkie kupy - albo zatwardzenie, albo totalna woda, albo, za przeproszeniem, ciapata marmolada
- codzienne bóle nóg (przy dobrych wynikach reumatologicznych/zapalnych)
- zdarza się brzydki zapach z ust
- ciemieniucha
- kaszaki/wysypka na udach, teraz akurat zlazła i poszła na przedramiona
- waga poniżej 3 centyla (10,5kg, 87cm)
- zdarzają się wymioty na oko bez powodu
- za uszami suche miejsca
- anemia

Do tego od daaaawna noce przepłakane, przewiercone.

Tym sposobem 2 października idziemy na oddział dzienny do szpitala, na gastrologię dziecięcą. Te objawy niestety MNIE (podkreślam - bo wokół słyszę, że córa po prostu jest niejadek i wcale nie musi jeść dużo a ja przesadzam) nieco wyglądają na celiakię. Obym się myliła! Jutro chcę złapać prywatnie pediatrę gastro, która na owym oddziale pracuje, ale w szpitalu bywa różnie - ja chcę pogadać na spokojnie o obawach, objawach i tak dalej. A w szpitalu niech nam badania robią. 

czwartek, 20 września 2012

Interes życia :D

Poszłam do SH, ciuchlandu, szmatexu czy jak tam zwał. Cel: poszukiwanie kurtki na jesień, cobym się na brzuchu zapiąć mogła. Problem o tyle, że potrzebowałabym jakoś rozmiar 42, a że ja niskopiena i mam całe 156cm, to wiąże się to z długaśnymi rękawami, szerokością nie taką w barach i ogólnie kapa. I...
Znalazłam! Mało tego - rewelacyjna kurtka jesienno/lekkozimowa OVERSIZE! I jeszcze mało: NOWIUTEŃKA, z metkami! I... Nowa kosztuje 135 dolców :D A ja dałam 35zł :D
Wiecie, jak mi się gęba cieszy? Bo nie dość, że zwyczajnie mi się podoba, to jeszcze z racji typu będę mogła w niej chodzić i po ciąży :D

Foto: coolspotters.com

Dodżer

Mam w domu dwoje automaniaków. Córka i ojciec. Córka porusza się fiatem 500 w kolorze czerwonym, ojciec - kilkoma resorakami typu hot wheels. Ojciec pokazuje dziecku najnowszy nabytek - Dodge Charger rocznik 71, w kolorze czerwonym:

Tata: Patrz, Agatko, to jest Dodge, czerwony! Podoba ci się, ładny?
Agata: ...
Agata: ...
Agata: To nie dodż tata, to DODŻER!

Nie znasz się, ojciec!

poniedziałek, 17 września 2012

Na jabana!

Moja córka uwielbia być na jabana. A co. Kto powiedział, że niespełna 2,5 latka nie może? Może, jak najbardziej. Na jabanie inaczej świat widać. O, proszę:


niedziela, 16 września 2012

Starość

Tata: Agatko, a ty jesteś stara?
Agatka: Nie, ja nie.
Tata: A mama jest stara?
Agatka: Nieee! mama też nie jest stara.
Agatka: ...
Agatka: ...
Agatka: Tata jest stary!



Bez komentarza :D

sobota, 15 września 2012

Zastrzyki

W zeszłą niedzielę Agu zaczyła chrypieć jak stara, przepijaczona baba. I woda z nosa do tego - zero temperatury, katar wyglądał na zębowy, achrypa - lekarka (nie nasza) w środę stwierdziła, że gardło leciutko podrażnione od chrypienia, i tyle. Osłuchowo super. 
W nocy z środy na czwartek - koszmar. Płacz "nie chcę lulu", ogólne marudzenie, w sumie snu jakieś 5h z przerwą trzygodzinną nawet. No to w czwartek złapana nasza lekarka (sama szłam), mówię, co i jak - bo do tego masakryczne niejedzenie, drażliwość, ciągłe bóle brzuszka i takie tam - na noc hydroxyzyna na kilka dni (nie pomogła! NIC!) i pyrantelum na odrobaczenie, bo objawy wskazują.

Przyszłam do domu, a tam córa już z temperaturą ok. 38... Noc równie fatalna, jak wyżej - hydro nie zadziałała, mało tego, po podaniu pyrantelum córa się kręciła jak szalona, normalnie dupką taniec czyniła, szok. Temperatura do tego powyżej 38 mocno. No i - narzekanie na ból gardła i uszu... W efekcie wczoraj kolejna wizyta u pediatry, dicortineff do uszu, ceclor jako antybiotyk i... niestety, nie dość, że wczoraj mała zjadła mini mini, to jeszcze kaszę po antybiotyku zwymiotowała, noc dalej kiepska i temperatura, no i dzisiaj szpital. Tym bardziej, że Agatka od wczoraj nie jadła już kompletnie nic, a podawanie czegkolwiek lekarskiego na pusty żołądek...
Zamiana cecloru na iniekcje, biofuroksym, dzisiaj i jutro po 2, w poniedziałek rano ostatni i kontrola. 

Wykończona i ona, i my, mnie dodatkowo psychicznie wykończyło niejedzenie - JAK mam jej podać żelazo na anemię, skoro nie je? W piciu - dałam, to wypiła 2 lyki, więcej nie chciała wcale z tego pić. 

Po zastrzyku CIUT lepiej, zjadła biszkopta, w sumie na raty miseczkę rosołu i tyle. O dziwo - teraz humor dopisuje...


środa, 12 września 2012

Egzamin

Gdy byłam w ciąży z Agatką, kończyłam studia mgr. Tydzień przed terminem porodu miałam egzamin z pedagogiki porównawczej (czyli jak to się robi za granicą) - nie pamiętam nazwiska egzaminatora, rzecz w tym, że był to wielki buc i szowinista. Niemalże na każdych ćwiczeniach się z nim ścinałam, a, że akurat o mojej pracy wiedział niewiele, to miałam pole do popisu :D
Na egzamin pisemny przyszłam, a jakże. Podeszłam grzecznie do niego i mówię: panie doktorze, bo ja to mam termin niby za tydzień, ale tak się czuję jakoś, no teoretycznie w każdej chwili mogę rodzić - to tylko prośbę mam, jakby co, to proszę mnie z egzaminu wypuścić...

Mina gościa - bezcenna :D zemściłam się za każdy szowinistyczny tekst, a facet zgłupiał do tego stopnia, że w pełnej sali trzy razy do mnie wołał, czy jest w porządku :D

Zaliczyłam.

niedziela, 9 września 2012

Uszy

Miało być tak pięknie: Kropka, Danio, park chorzowski.
A tu - zonk. Poranek pod znakiem wymiotowania i "mama, niedobrze mi, brzusio boli". Do tego zapaszek z ust (gardło???), coś tam kaszle... Niedziela w domu. No a córa zażyczyła sobie uszu królika :D pod wpływem bajeczki "Małpka wie, nauczy cię". Chce, to ma:



piątek, 7 września 2012

Dorotka

Dorotka potwierdzona :) Dzisiaj byłam na usg połówkowym (22 tydzień leci), dziewczyna świetnie współpracowała, pozowała do zdjęć jak ta lala. Kręgosłup piękny, mózg, serducho, nerki, żołądek, pęcherz, wszelkie przepływy prawidłowe. Na chwilę dr przełączył na usg 3d, a tam - młoda makarenę tańcowała, machając rękami :D No i sikała... 
Waży 405g, ok. 16cm ma, a mamunia 1kg na plusie. 

czwartek, 6 września 2012

Co zrobiło auto? POJEPAŁO!

Agatka niebawem kończy 28mc, słownik ma osobliwy. BARDZO dużo rozumie, dużo mówi aczkolwiek dużo zniekształca - czasem za setnym razem złapię, o co biega. Aż muszę zapisać niektóre kwiatki, bo ulecą, ulecą, a szkoda :)

  • auto pojepało - auto pojechało :D
  • pady - ślady (idziemy czasem takim chodnikiem, który jest stary, asfalt się pomarszczył i fragmentami widać odciski opon)
  • bibably - dzień dobry
  • totek - kotek, aczkolwiek czasem wychodzi poprawnie
  • patopus - autobus
  • papa - kupa, i też dziewczę potrafi powiedzieć jak należy
  • siaj, staj - wstań (najczęściej rano!)
  • jajek Majek - jeszcze do niedawna :D obecnie jest ujek Malek
  • dziułały - dziurawy
  • nieboble - niedobre
  • mufa - mucha

Więcej grzechów nie pamiętam... ;) muszę sukcesywniej zapisywać!

poniedziałek, 3 września 2012

Biedroneczka

Wstałyśmy. Agu zjadła troszkę kaszki, mycie, ubieranie i na autobus. W drodze - płacz: "mamaaaa, ja nie chcę do autobusu, ja chcę do dzieeeeci!". 
Dotarłyśmy, wybrałyśmy znaczek w szatni (króliczek!), idziemy na górę - do sali dla grupy... Biedroneczek :) Jakaś 12-14 dzieci, kilkoro rodziców - część dzieci płacze. Mała z przejęciem podała pani karteczkę od lekarza, ledwo załapałam się na jakiś uścisk i buziaka - fascynacja dziećmi i salą ważniejsze. Wychodziłam, to już siedziała przy jakimś pudle z klockami, z nowym kolegą.
Powrót po obiedzie - pierwsze słowa pani: "Agata super, ani razu nie zapłakała, rozbawiona, zadowolona, samodzielna bardzo, zjadła wszystko i nawet nie dała się nakarmić" :D Ser biały kłuł w zęby, został z pogardą zrzucony z makaronu. 

Czyli co? Z okazji przyjęcia do Biedroneczek - upiekłyśmy ciacho "Biedrona":


Smacznego! :)

niedziela, 2 września 2012

A jutro - przedszkole

Zaczynamy. Oddział żłobkowy w przedszkolu, z dziećmi min. 1 rok 9mcy - ale z tego, co widziałam/słyszałam to sporo raczej 2lata +. Stresu jako takiego, o dziwo, nie mam - raczej ogromne zaciekawienie jest - czy córa będzie płakać (obstawiam, że nie, dzieci + zabawki to mocna karta przetargowa), czy będzie jadła, czy się nie zsika w majciochy, zaaferowana zabawą? A potem - czy noc prześpi :D
Jutro relacja :)

sobota, 1 września 2012

To jest moja mama

Stoimy przed kioskiem. Agatka wypatrzyła jakąś gazetkę z Dorą (Dora poznaje świat - kojarzycie? u nas rzadko oglądana, jakoś nigdy nie trafiamy, chociaż małej się podoba) i słyszę: 
- cześć Dora, cześć Butku (małpka z bajki)...

No ok. A za chwilę:

- to jest moja mama - i pokazuje na mnie :D

Cholera, a ja buraczanka, nawet nie dygnęłam grzecznie...