piątek, 27 czerwca 2014

Jestem autorytetem :D

Taka sytuacja:
4letnia Agatka z 1,5roczną Dorotką na placu zabaw. Weszły w kontakt z ciut starszymi dziewczynkami, tak 6-8 lat. Siedzą na ziemi i gadają - pytanie do Agatki: a która z nas jest ładniejsza?
Młoda najpierw nie bardzo wiedziała, co zrobić, potem jakoś tak machnęła ręką nieokreślenie, rozgorzała między dziewczynkami dyskusja. Na co moja mądra córeczka:
- A moja mamusia to powiedziała, że wszystkie dzieci są ładne!

No. bo są, dziecięcym urokiem :) I cieszę się, że to sobie zapamiętała!

poniedziałek, 16 czerwca 2014

6latek w szkole - garść informacji o podręczniku i wyborze ćwiczeń

To, że w większości szkół (z wyłączeniem prywatnych i tych, którym Organ Prowadzący - miasto, gmina - zapłaci za podręczniki) jedynym słusznym podręcznikiem będzie MENowski twór - to już wiadomo. W dalszym ciągu podtrzymuję - dno. Ale widzę też plusy - dla siebie, nie dla ucznia. Książka daje dużą swobodę, z tego, co kiedyś tam wyliczałam (tu teraz dokładnie nie pamiętam, podaję przykładowe liczby) w ciągu pierwszych 3 miesięcy jest jakoś 80 dni nauki, a tematów 60 - więc mam czas, by niektóre rzeczy pociągnąć dłużej niż jeden dzień (jeśli dzieci będą miały z czymś problem), na spokojnie zrobić sobie lekturę, pojechać na wycieczkę. To plus wielki, bo jednak większość dotychczasowych książek zakładała ściśle: tydzień na 5 dni, tematy trzeba na te dni mieć. Nierealne - każdego miesiąca coś wypadnie. 
Swoboda tyczy się też doboru piosenek, zadań plastycznych, działań okołoinformatycznych czy zajęć wychowania fizycznego.
No, ale czytać z tą książką dzieci nie nauczę, nie ma szans. Matematycznie też kiepsko. Dlatego sięgam po narzędzie, które mogę - uff, radości! - wybrać sama: zestaw ćwiczeń. Większość wydawnictw bowiem na gwałt tworzy karty pracy skorelowane z ministerialną pozycją, które będzie można kupić w ramach dotacji rządowej, tj. 50zł (a właściwie: 49,5zł, bo 1% idzie na obsługę kosztów) na ucznia. Na ten moment swoją propozycję przedstawiły poniższe wydawnictwa - rzucam od razu linki z propozycjami, może którąś mamę zainteresuje:


OPERON - Ćwiczenia do podręcznika MEN (tu obiektywnie: oni mają świetnie opracowane metodycznie książki, ale dla 6latka zbyt to trudne)

GWO - Lokomotywa - i podkreślam: to NIE są ćwiczenia skorelowane! to zestaw kart pracy, który wydawnictwo oferuje po prostu w ramach dotacji. Ciekawe, ale książka sobie, ćwiczenia sobie? nie bardzo.

Didasko - Mój elementarz - i to jest to, co wybieram :) 


Z powyższych najobszerniejszą propozycję ma Operon i Didasko. Numer polega ogólnie na tym, że żadne wydawnictwo na ten moment nie jest w stanie pokazać całości - bowiem MEN podręcznik pisze w częściach, a ostatnia, 4 część ma być zaprezentowana w... styczniu 2015r.! W związku z tym i wydawnictwa tworzące ćwiczenia pod-menowskie są w czarnej dziurze. Mało tego - dotacje celowe do OP mają być przekazywane do dnia 15 października! Czyli szkoła, decydując się na dane ćwiczenia - nawet nie może zapłacić od razu, bo - nie ma. Ja już pomijam, jakie to upodlenie, jakie nieliczenie się z ludźmi kompletnie...

Na osłodę screeny tego, co wybrałam (pod podanym linkiem normalnie można to ściągnąć, 15 stron do obejrzenia - w PDFie):







piątek, 6 czerwca 2014

Plac zabaw do (nie)ogarnięcia.

Lubię place zabaw, serio. Daję 4latce sporo swobody (pomijam, że często gęsto ona chce mieć mnie blisko), w drobne sprzeczki nie ingeruję, nie biegam za nią (ani za młodszą) i nie wołam "tylko się nie ubrudź!". Nie ubieram na siłę, nie krzyczę "tam nie, bo niebezpiecznie, tam nie wolno bo mokro". Za młodszą 17miesięczniaczką no to wiadomo, łażę, choćby z racji samego nieporadnego jej chodzenia jeszcze. 
Ale, to jasnej ciasnej, nie potrafię się rozdwoić ;-) dlatego gdy tata w pracy, babcia nie może iść z nami - nie chodzimy. A. chce się huśtać (mamusiu, ale z Tobą!), w tym samym czasie D. koniecznie chce na zjeżdżalnię. Jak wiadomo, żadna z tych zabaw nie trwa sekundę... A. chce się bawić w sklep, D. chce siedzieć w kamykach i do wiaderka. Miejsca na jednym placu, ale oddalone.
Za to dzisiaj znalazłyśmy plac z kapitalnymi zjeżdżalniami :D A. zjeżdżała bardzo chętnie, aż piszczała z radości, ale i emocje były tak wielkie, że od razu po zjechaniu biegła się do mnie przytulić. Szczerze mówiąc - sama bym zjechała :D