poniedziałek, 30 lipca 2012

Smok

Moja córka wkroczyła w trudny wiek, mając niespełna 27 miesięcy. Szczerze mówiąc, współczuję jej (sobie też), bo miotanie się we własnych, skrajnych emocjach jest mocno upierdliwe. Jak to wygląda?

Ja: Agatko, chodź, idziemy do babci.
Ona: buuuuuu!

Ja: Agatko, idziemy na dwór.
Ona: buuuuuuuuuuu! buuuu!

Ja: Agatko, idziemy jeść.
Ona: buuuuuuu, nieeeee, buuuuu!

Mimo tego, że chwilę wcześniej było: jestem głodna! buuuuuuu!

Szczerze? Ręce opadają, bo nie skutkuje NIC. Każda propozycja, polecenie spotyka się z jednym: z płaczem. Co z tego, że za chwilę jest już ok, jak najpierw - ryk. I ona wykończona, i my. Przecież nawet na pytanie: chcesz pić? odpowiada: buuuuuu...

Ja wiem, że to przejściowe, że minie. Ale gdy dzisiaj na syrenie wracałam do domu i próbowałam dowiedzieć się, o co chodzi - i zero komunikacji - to zastanawiałam się, czy mam ja wrzucić do dziury jakiejś, czy ignorować, czy opierdzielić z góry na dół ;) Uprzedzam: obie dotarłyśmy cało, uff :))

Próbuję różnych podejść, wiem już, że nie mogę powiedzieć: idziemy do babci, tylko: Agu, chodź ze mną, pomożesz mi zanieść babci.... (talerz, słoik, ręcznik - cokolwiek). 
Wiem, że gdy po prostu nie widać najmniejszego powodu płaczu, to najlepiej działa branie na kolana, zaśpiewanie kilku piosenek, a potem zajęcie uwagi czymkolwiek.
Malutkimi kroczkami próbuję opanować tego smoka buczącego, który na jakiś czas zamieszkał w Agatce. 


niedziela, 29 lipca 2012

Humor nie tylko z zeszytów - mapa

Dziewczyka, lat wówczas bodajże 11, została poproszona o odniesienie mapy do pokoju nauczycielskiego. Poszła, wraca, pytam:
- babo jedna, zaniosłaś mapę?
- taaaak, podałam panu Maju...

Padłam :d Nazwisko pana rzecz jassna to Maj, odmiana - specyficznie urocza, czyż nie? ;)

piątek, 27 lipca 2012

Moje przeczucia są do kitu

No tak. Bo wszelkie znaki na niebie i ziemi, a także brak czegokolwiek dyndającego między nogami (nawet pępowina się nie plątała!) wskazują na to, że Agu będzie miała siostrę :))) 
Nie powiem, by mnie to zmartwiło, chyba wręcz odwrotnie, w sumie z dwóch powodów: wspólny pokój łatwiej jest mieć razem dwóm dziewczynkom, no i - wiem, jak pielęgnuje się dziewczynki :D

Tak więc, o ile nagle cudem coś nie wyrośnie, w domu zawita trzecia kobietka. Baby górą :D

czwartek, 26 lipca 2012

Miła lekarka

Poszłam do dermatologa dzisiaj. Do pani dermatolog, konkretnie. Pierwszy raz, nazwisko nic mi nie mówiło, kobiety na oczy nie widziałam (chociaaaaaż... tu nie dam ręki uciąć, bo, że tak napiszę, gęba znajoma - nie potrafię zlokalizować skąd).
Pani szalenie miła - tym bardziej, że poszłam się leczyć nie mając aktualnie objawów :D Ale obrazowo powiedziałam, co się dzieje, że to się dzieje od przed ciąży i raz sobie jest, raz nie ma, raz mniej, raz więcej, a teraz sobie zaleczyłam nizoralem, szamponem dla dzieci i diprobazą. Pani (szok!) mnie pochwaliła :D Orzekła, że robię mądrze bardzo, pozachwycała się, że w ciązy jestem (bo ja, proszę pani, to mam 3 dzieci i psa, chciałam czwarte ale nie wyszło), na koniec kazała się łapać jak paskudztwo znów się zrobi, a na wszelki wypadek mieć na podorędziu maść (ale tylko jak będzie ostro, bo tam sterydzik, mało, spokojnie może pani użyć, ale po co się niepotrzebnie smarować) i rozbroiła mnie hasłem: powodzenia, ja tak bardzo kocham kobiety w ciąży :D

Miła, prawda?

poniedziałek, 23 lipca 2012

Humor nie tylko z zeszytów

Pierwsza klasa szkoły podstawowej, dzieciaki poznały już literki, ale są na różnym poziomie. Dlatego dwoje uczniów, zamiast pisać proste dyktando, pisze z pamięci (czytają zdanie/słowo na tablicy, potem zmazuję, powtarzam ustnie i mają to zapisać). No i cóż... Dziewczynka zamiast napisać:
- Na łące pasą się żrebaki i cielęta - zapisuje:
                        Na łące pasą się żebraki i cielęta :D

Chłopiec pojechał po bandzie całkowicie, zamiast słowa "krowa" zapisał: kur.....


Autentyczne sprzed 8 lat :D Różne takie kwiatki bywają, powrzucam czasem, bo się zapomina jednak...

niedziela, 22 lipca 2012

Ubranka niemowlęce - mała ściąga

Wg rodzajów:


- BODY. Czyli coś z długim, krótkim lub bez rękawów, zapinane w kroku. Mogą być też na całej długości przodu rozpinane. Najczęściej zakłada się jako bluzeczka do spodni, rajtek, czasem śpiochów. Wygodne, dziecku plecy nie wystają gołe. Czas użycia - przeważnie do ok. 2rż.
Foto: sklep 5-10-15

- ŚPIOCHY - coś w stylu spodni na szelkach. Najczęściej rozpinane w kroku - wygodne przy przewijaniu. Góra, czyli "szelki", zapinana na zatrzaski bądź guziki. Jako spód służy tzw. kaftanik lub koszulka, niektórzy zakładają pod spód body:
Foto: sklep 5-10-15
- KAFTANIK/KOSZULKA - szczerze mówiąc, nie mam pojęcia czym się różnią. W każdym razie - najwygodniejsze są te zapinane na zatrzaski, a te wiązane sznureczkiem - koszmar. Sznureczki się urywają, plątają, uciekają gdzieś. Sznureczkom mówimy NIE. Wygląda to tak:
Foto: sklep 5-10-15
- PAJACYK - czyli śpiochy z rękawami. Zdecydowane NIE mówimy tym, które są zapinane z tyłu. Głupota skrajna, potwornie ograniczona możliwość przewijania. Najwygodniejsze są te, które rozpina się na całej długości z przodu + rozpinane nogawki:
Foto: sklep 5-10-15
- PÓŁŚPIOCHY - spodenki ze stópkami, najczęściej zakończone nad pasem szerokim, lekkim ściągaczem, który nie uciska brzuszka ani pępka. Można założyć do body, ale też i na śpioszki czy pajacyka jako wierzchnie ubranko - zwłaszcza u noworodków, bo ciężko takie mini-mini rajstopki kupić. Nawet te teoretycznie w 56 rozmiarze są długie:
Foto: kids-planet.pl
- RAMPERS - pajacyk bez stópek, często z krótkimi nogawkami. Fajna sprawa latem:
Foto: sklep 5-10-15
Rzecz jasna, noworodek i niemowlak spokojnie noszą i sweterki, i spodnie, bluzy, t-shirty i tak dalej, ale to chyba każdy wie, co to :D

Wg firm/jakości:
Zaznaczam: opisuję te, które kupowałam najczęściej. Pominę Early Days, bo tylko kilka rzeczy miałam i to różnych bardzo, porónania brak. Pominę także jakieś Mothercare, Pinokio, George i kilka innych - chociaż ich wiele na allegro na przykład. Nie sprawdziłam dostatecznie :)

5-10-15
Bawełnę trzeba macać. Część (większość) fajna, porządna, grubsza (uwaga: raczej się NIE rozciąga, co ma znaczenie przy kupowaniu rozmiaru), zdarzają się jednak szmaty - ale to już w palcach czuć. Rozmiarówka spora, tzn. rozmiar 86 jest naprawdę duży. Natomiast body mają rozmiary zawyżone, czyli tak naprawdę chcąc rozmiar 74 polecam raczej 80. Co dziwne, nie tyczy się to rozmiaru 56-68, tam jest ok. A bodziaków i ogólnie ubranek od nich mam sporo, bo robią super wyprzedaże. Ceny codzienne z kosmosu (no umówmy się, bodziak za 35zł to nie jest szczyt marzeń), ale te same rzeczy sprzedawane jako SALE są tanie, spokojnie za 15zł fajne ubranko mamy, a często i tańsze (obecnie: kaftaniki po 10zł i to jest malutko). Design bardzo zróżnicowany, sporo unisexów. 

Cool Club, czyli ubranka ze Smyka
Wg mnie mocna klapa. Piszę tu o bodziakach, koszulkach, piżamkach - czyli bawełnie. To, co przy szyi jest na zakładkę, a więc bez zatrzasków - po 2-3 praniach rozciąga się w sposób niedopuszczalny. Ceny nawet na wyprzedażach nie robią szału, bo co z tego, że daję 35zł za 5pak body z krótkim, jak jakość nie ta? Natomiast jakieś spodnie, sukienki - ok. Prócz cen ;) Ale jakość po prostu dobra. Design? Jeśli ktoś chce dziecko stroić, to w tym sklepie da radę spokojnie ;)

H&M
Świetne rajtki, skarpetki - wielopaki za w miarę rozsądną cenę. Natomiast nie skusiłam się na żadne body czy pajace stamtąd, bo co brałam do ręki, to ta bawełna była tak szmatowa, rozciągnięta, że szok. Ceny wg mnie też za wysokie w stosunku do jakości, a wyprzedaże nie powalają. 
Natomiast, co mnie niezmiernie dziwi, wiele rzeczy tej firmy mam z second handów i są jakościowo świetne. Rozumiem, że dla PL produkuje się większy szajs? W każdym razie ubranka używane, czyli nie krajowe, polecam z czystym sumieniem, ew. kupowane poza granicami naszej ojczyzny. 

Biedronka
A tak, mają ciuszki maluchowe, i to całkiem niezłe. Szczerze? Jakość na pewno lepsza niż powyższe, spokojnie do 5-10-15 bym porównała. Kupowałam tam sporo dla córy i to od 56 rozmiaru, i prałam bardzo często, bo dziewczyna ulewająca mocno. Nie straciły koloru, nie rozciągnęły się. Po kilkudziesięciu (co najmniej!) praniach wiadomo, że bawełna lekko sprana, nie ma szans by nie. Ale ogólnie świetna rzecz. I tania :D Polecam zwłaszcza rajtki (zimowe, grube - bajka! i wzory piękne). Marka to bodajże Code.

Lidl 
Jak wyżej. Obecnie mordujemy piżamki z cienkiej bawełny, już wielokrotnie prane i nic się nie dzieje. REWELACYJNE skarpetki - za grosze, za 5pak dawałam bodajże 17zł? 3paki najczęściej po 9,99zł. Zarówno cieńsze jak i frotowe w środku. Fajnie naciągają się na stopę, za to ściągacz taki, że trzyma a nie uciska. Bluzeczki też ich lubię, niedrogie, ładne i porządne. Za to nie polecam rajtek, bo się szybko przecierają i zdarzył mi się bubel - odwrotnie stopa przyszyta, czego nie było widać wcześniej. No ale to jedyna rzecz, na której się w sklepie zawiodłam. Marka się zwie Lupilu.

Ewa Klucze
Polska marka, do kupienia głównie w sklepach zwyczajnych. Ceny spore, bodziak na pewno koło 20zł, śpiochy tak samo, kaftaniki kilkanaście, pajace koło 30. A jakość... średnia. Było lepiej, początkowe ubranka fajne, a kupione po półtora roku bodziaki bardzo szybko się sprały i zmechaciły. Aczkolwiek wybór OGROMNY i sporo ubranek welurowych, które raczej porządniejsze będą. Design przyjemny, nie przesadnie słodki.

Dany
Też PL. Ładne, bardzo ładne, i bardzo drogie. Tzn. droższe niż taki H&M na przykład. Jakość? W sumie nie wiem, miałam chyba tylko 2 rzeczy tej firmy, bo mi szkoda kasy było. Ale mają piękne dresiki, na przykład, welurkowe. Bodziaki czy śpiochy też ładne mają, no ale jak ostatnio pani mi cenę zaproponowała 27zł za maleńki bodziaczek... Dresiki to 60zł w górę. 

Carters
Firma made in USA. Cenowo o dziwo całkiem, całkiem - przynajmniej bodziaki, które są śliczne. Z reguły 13-20zł, komplety (np. spodnie, body i bluzeczka) droższe, 60-70. Jakość - mieszana. Mam sporo bodziaków i część się zmechaciła BARDZO, część wcale. Sporo się rozciągają na szerokość. Design  z jajem :) 

F&F
Czyli Tesco. Design - z reguły fajny, i to bardzo. Jakość - róóóóóżnie i też nie wiem, od czego to zależy. Kupowałam bodziaki, rampersy, pajace - od rozmiaru 0-3mce do 6-9mcy (oni tak mają podane, czyli powiedzmy do rozmiaru 74) i część super, a część się rozciągnęła. Przy czym - nawet te rozciągnięte nie zmechaciły się ani nie straciły koloru. 

Bobas
Polska firma również, BARDZO fajna firma dodam. Jedne z ładniejszych bodziaków mam od nich. Jakość - w porządku. Cenowo - kilkanaście do 20zł za body, ciut więcej za pajace czy śpiochy/kaftanik. Z tego, co widzę to oni raczej typowo niemowlęco, czyli body, śpiochy, pajace, kaftaniki. Spodni czy bluzeczek jako takich nie widziałam.

Gamex
Jak wyżej - typowo dziecięcy design (czyli słodkie kotki, słoniki, pieski), raczej pastelowe kolory, chociaż teraz widzę jakieś nowości ciekawe, mniej słodkie. Ceny - za komplet (śpioszki + koszulka) 25-33zł, półśpiochy lub kaftanik ok. 12zł, śpiochy kilkanaście zł. Czyli przyzwoicie. 

sobota, 21 lipca 2012

Dziecko na lotnisku, rodzice balują

Za portalem onet.pl (klik):

"Niecodzienna sytuacja miała miejsce na lotnisku w Pyrzowicach. Rodzice zostawili tam swoją dwuletnią córkę i polecieli na wakacje - podał rmf24.pl.
Rodzina miała lecieć do Grecji, ale podczas odprawy okazało się, że dziewczynka ma nieważny paszport. Rodzice postanowili zostawić ją w biurze informacji turystycznej, zapowiadając, że zgłosi się po nie opiekunka, po czym polecieli na wakacje.

 Sprawą zainteresowała się policja. Choć prokuratura nie dopatrzyła się znamion przestępstwa, ponieważ dziecko cały czas pozostawało pod opieką, policja zapowiada, że zgłosi sprawę do sądu rodzinnego.".


----------------------------------------------
Zdębiałam, zaliczyłam opad szczeny i słabo mi się zrobiło.
NIE WYOBRAŻAM sobie, jak można być takim nieodpowiedzialnym i takim egoistą. W pewien sposób takie zachowanie szokuje mie bardziej, niż śmierć małej Madzi czy Szymonka, bo mam wrażenie, że za tamtymi czynami stała psychopatia (czyli coś, czego nie da się... wyleczyć? zmienić? ot, wada genetyczna, co rzecz jasna nie jest usprawiedliwieniem zabójstwa) a tu - zwykły, ludzki egoizm w skrajnej postaci, całkowity brak empatii i wybranie własnej wygody zamiast pomyślenie o dziecku.

Drugi szok - gdy czytam komentarze "nic się nie stało". Czy ja żyję w jakimś ludzkim świecie? 


piątek, 20 lipca 2012

Pomóżcie zdiagnozować chorą Lenkę! Lekarz pilnie poszukiwany!

Proszę, nagłośnijcie sprawę, może znajdzie się ktoś kto ma jakiś kontakt z dobrym lekarzem...



http://epoznan.pl/news-news-33979-2,5-letnia_Lenka_choruje,_lekarze_nie_potrafia_jej_zdiagnozowac


http://www.konin.lm.pl/aktualnosci/informacja/85035/lenka_potrzebuje_diagnozy


To różne portale, bowiem info za pomocą dobrych dziewczyn z portalu wizaz.pl obiega cały kraj w poszukiwaniu ratunku. 


Kontakt z rodzicami Lenki: diagnoza-lenki@wp.pl


Pomóżcie ją uratować! 



sobota, 14 lipca 2012

Wybieramy szkołę: integracyjna czy specjalna?

Rzecz jasna, chodzi o wybór szkoły dla dziecka niepełnosprawnego.
O założeniach i przepisach szkolnictwa integracyjnego pisałam TUTAJ. To teraz chwilę o szkolnictwie stricte specjalnym.

W Polsce, w potocznym rozumieniu szkoła specjalna to szkoła dla uczniów upośledzonych umysłowo. A guzik. Szkoła dla uczniów niedosłyszących/niesłyszących czy niedowidzących/niewidomych (lub innych) to RÓWNIEŻ szkoła specjalna tyle, że w takiej realizowane jest nauczanie zgodne z podstawą programową* w pełnym stopniu. Jak podaje portaledukacyjny.krakow.pl: "we wszystkich typach szkół nauczane są analogiczne przedmioty, a ukończenie szkoły wiąże się ze sprawdzianem (szkoła podstawowa), egzaminem zewnętrznym (gimnazjum), egzaminami potwierdzającymi kwalifikacje zawodowe (zasadnicza szkoła zawodowa, technikum),egzaminem maturalnym (liceum, technikum)." Z egzaminów/sprawdzianów wyłączeni są uczniowie szkoły specjalnej z upośledzeniem umiarkowanym, znacznym i głębokim. Dla nich też nauczanie odbywa się w systemie edukacyjno-terapeutycznym (ale o tym za moment).

Zalety szkoły specjalnej:
  • Zdecydowanie specjalistyczna kadra, często z taką samą niepełnosprawnością jak uczniowie (z wyłączeniem rzecz jasna upośledzenia umysłowego), przedmiotowiec musi mieć przygotowanie również z zakresu danej niepełnosprawności, czyli ukończone studia tyflo-czy surdopedagogiczne, lub inne - dla danej niepełnosprawności;
  • Liczebność klas: dla uczniów niesłyszących i słabo słyszących - od 6 do 8, dla uczniów niewidomych i słabo widzących - od 8 do 10, dla uczniów z upośledzeniem umysłowym w stopniu lekkim - od 10 do 16, dla uczniów z autyzmem i z niepełnosprawnościami sprzężonymi (i dla uczniów z głęboką niepełnosprawnością intelektualną) - od 2 do 4, dla uczniów z niepełnosprawnością ruchową - od 8 do 12, dla uczniów z upośledzeniem umysłowym w stopniu umiarkowanym i znacznym - od 6 do 8; W przypadku gdy u co najmniej jednego ucznia w oddziale występują niepełnosprawności sprzężone liczbę uczniów w oddziale można obniżyć o 2; 
  • Dodatkowe wparcie terapeutyczne 
  • Często przyszkolny internat, co jest istotne gdy miejsce zamieszkania dalsze;
  • Przebywanie w towarzystwie rówieśników mających te same zmartwienia, problemy dnia codziennego i co za tym idzie - większa możliwość porozumienia;
  • Wyposażenie szkoły w wysokospecjalistyczny sprzęt wspomagający edukację, odpowiedni dla danej niepełnosprawności;
  • Możliwość dłuższej nauki, jak też wydłużenia etapu edukacyjnego (nie dłużej jednak niż o jeden rok każdy rok szkolny, czyli każda klasa może być rozciągnięta na 2 lata - nie jest to równoznaczne z niezdawaniem, a jedynie - z realizacją materiału w ciągu dłuższego czasu);
Wady szkoły specjalnej:
  • W oczach społeczeństwa, a często także i samych rodziców, hasło "szkoła specjalna" jest czymś gorszym, uwłaczającym - i to chyba jedyna wada, która niejako w nas samych siedzi, a nie w systemie edukacji;
Kiedy wybrać szkołę specjalną?
Tu chcę podkreślić: poniższe jest wyłącznie MOJĄ interpretacją, popartą doświadczeniem zdobytym w pracy w szkole specjalnej dla uczniów niepełnosprawnych intelektualnie i w szkole integracyjnej (podstawowej i gimnazjum). Można się z tym rzecz jasna nie zgodzić, aczkolwiek poniższe mogą być wskazówką dla wahających się rodziców czy opiekunów. 


Jeżeli dziecko:

  • Jest niewidome, niesłyszące - zdecydowanie lepszą pomoc uzyska w placówce specjalnej; 
  • Ma stwierdzone upośledzenie umysłowe umiarkowane, znaczne i głębokie;
  • Jest wielorako, sprzężenie niepełnosprawne;
  • Jest mocno autystyczne (z wykluczeniem tu Zespołu Aspergera);
  • Wyraźnie nie odnajduje się w szkole masowej czy integracyjnej, nie radzi sobie edukacyjnie i społecznie;
  • Jest całkowicie niesamodzielne, tj. mimo nawet lekkiego upośledzenia umysłowego czy "tylko" niedowidzenia dochodzi całkowity brak samoobsługi, niekontrolowane załatwianie się, brak komunikacji z otoczeniem;
W takich "przypadkach" jestem zdecydowanie ZA szkolnictwem specjalnym. Lepsza opieka dodatkowa, lepszy spokój psychiczny i emocjonalny ucznia (a co za tym idzie - rodzica).

W świetle obecnego prawa szkoła integracyjna (i masowa) MUSI przyjąć każdego ucznia do szkoły, tyle, że... Namawiam do zastanowienia się: czy to ma sens? Co to zmieni, jeśli dziecko z umiarkowanym upośledzeniem umysłowym będzie na siłę siedziało na fizyce (jednocześnie NIE REALIZUJĄC materiału, bo z taką niepełnnosprawnością nie musi)? A w czasie przerw będzie samo - bo nie oszukujmy się, integracja w pewnym momencie nie ma prawa bytu, o ile na poziomie klasy 1 szkoły podstawowej dzieci po prostu będą się bawiły, to za kilka lat nie będzie jak rozmawiać, bo dziecko pełnosprawne nie znajdzie wspólnego języka z dzieckiem, które zatrzymało się emocjonalnie na etapie np. 5 latka. To jest przykre, brutalne ale nie widzę realnej możliwości zmiany tego stanu. A potem co? Zero przygotowania życiowego, bo stracone zostały lata w masówce, w trakcie których w klasie edukacyjno-terapeutycznej dzieciak mógłby iść do przodu i stawać się jak najbardziej w swoich możliwościach samodzielny.
Uczeń niewidomy czy niesłyszący nie uzyska należytej pomocy w integracji, jest to z reguły organizacyjnie nierealne.
Dziecko z głębokim autyzmem w masówce będzie zwyczajnie cierpiało katusze.
I tak dalej. 






* Od razu wyjaśniam: w szkole specjalnej dla uczniów upośledzonych umysłowo w stopniu lekkim obowiązuje ta sama podstawa programowa, co dla uczniów pełnosprawnych intelektualnie, ALE mają oni prawo do nieco innego podejścia w nauczaniu, tj. powiedzmy - uczeń kończący 3 klasę szkoły podstawowej powinien umieć liczyć swobodnie w zakresie 100, ALE może to robić z pomocą konkretów (np. liczydła) i nikogo to nie zdziwi. Powinien umieć rozwiązać zadanie tekstowe, ALE może to robić w oparciu o ilustracje. Powinien ułożyć kilkuzdaniową wypowiedź pisemną, ALE może to robić z pomocą nauczyciela czy podanych słów/zwrotów i może ona być niegramatyczna. Powinien potrafić pisać, ale nikt się, że tak powiem, nie czepia ortografii specjalnie, zresztą potem na sprawidzianie klas 6 oceniane są tylko podstawowe błędy.

czwartek, 5 lipca 2012

Karta Praw Pacjenta - pamiętajmy!

Czytając różne opowieści dziwnej treści na forach mam wrażenie, że kobiety nie mają pojęcia o istnieniu takiego niewielkiego dokumentu - o KARCIE PRAW PACJENTA. A owszem, istnieje takowa, i zawiera dla rodzącej (i nie tylko, rzecz jasna) wiele przydatnych zapisów, o których należy wiedzieć. Pozwolę sobie przytoczyć tu najważniejsze dla rodzącej zapisy, natomiast całą KPP można przeczytać i ściągnąć TUTAJ.

KPP obowiązuje w całej Polsce, akurat pierwszy link wyskoczył mi ze śląskiego NFZ - nie ma to jednak żadnego znaczenia.

A cóż tam jest takiego pięknego zapisanego? Ano, kobieta ma prawdo do:
  • Prawo do intymności i poszanowania godności osobistej w czasie udzielania świadczeń
    zdrowotnych
    (art. 19 ust. 1 pkt 4 ustawy o zakładach opieki zdrowotnej; art. 36 ust. 1 ustawy
    o zawodach lekarza i lekarza dentysty)
    . Na chłopski rozum: w trakcie badania wyrzucamy niepowołane osoby, domagamy się kultury od personelu, w trakcie porodu na sali wieloosobowej mamy mieć zapewnione minimum intymności - czyli powiedzmy zasłonki naokoło łóżek. Mamy również prawo nie zgodzić się na takiej sali na poród rodzinny innej rodzącej, jeśli wiemy, że będziemy niekomfortowo czuły się wiedząc, że słyszy nas inny facet tudzież nie mogąc swobodnie się poruszać.
  • Prawo (pacjenta lub jego przedstawiciela ustawowego) do uzyskania przystępnej informacji
    od lekarza o: swoim stanie zdrowia, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych
    metodach diagnostycznych, leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich
    zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia, rokowaniu. Lekarz może być zwolniony z
    tego obowiązku wyłącznie na żądanie pacjenta. Lekarz może udzielać powyższych
    informacji, innym osobom tylko za zgodą pacjenta
    (art. 31 ust. 1 - 3 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty; art. 19 ust. 1 pkt 2 ustawy o zakładach opieki zdrowotnej). I tu bardzo WAŻNE: lekarz ma zakichany obowiązek udzielenia informacji o stanie zdrowia Twoim i dziecka nie tylko mężowi, ale również partnerowi/ojcu dziecka, jeśli wyraziłaś na to zgodę pisemną! przed porodem zawsze taki papier się wypełnia: kogo informować. A niestety ostatnio czytałam historię, gdzie lekarz nie poinformował ojca dziecka mimo takiej zgody, bo... inne nazwisko było. Szok.
  • Prawo do pomieszczenia i wyżywienia odpowiednich do stanu zdrowia pacjenta w
    zakładach opieki zdrowotnej przeznaczonych dla osób wymagających całodobowych lub
    całodziennych świadczeń zdrowotnych
    (art. 20 ust. 1 pkt 3 ustawy o zakładach opieki zdrowotnej). I znów ważne - zapis ten tyczy się również noworodków, nikt nie ma prawa zmuszać matki do karmienia piersią (taaak, wiem, że to najlepsze dla dziecka - ale prawo jest prawem). Szpital ma obowiązek zapewnić tzw. kuchnię mleczną, czyli pożywienie dla noworodka zgodnie z jego zapotrzebowaniem - czyli mleko dla zdrowego dziecka, mleko dla wcześniaka, preparat mlekozastępczy dla dziecka ze skazą białkową. 
  • Jeżeli jesteś kobietą w ciąży i w okresie połogu masz prawo do dodatkowych świadczeń
    zdrowotnych lekarza dentysty oraz materiałów stomatologicznych stosowanych przy
    udzielaniu tych świadczeń, zakwalifikowanych jako świadczenia gwarantowane dla tych
    osób
    (art. 31 ust. 3 ustawy o świadczeniach).
  • Świadczeń opieki zdrowotnej na zasadach i w zakresie określonych dla ubezpieczonych,
    jeżeli nie jesteś osobą ubezpieczoną, a Jesteś w okresie ciąży, porodu i połogu
    (art. 13 ust. 1
    pkt 2 ustawy o świadczeniach).
  • Przejazdu środkami transportu sanitarnego (w tym lotniczego) – na zlecenie lekarza
    ubezpieczenia zdrowotnego lub felczera ubezpieczenia zdrowotnego, do najbliższego
    zakładu opieki zdrowotnej udzielającego świadczeń we właściwym zakresie,
    i z powrotem: bezpłatnie w przypadkach:
    1) konieczności podjęcia natychmiastowego leczenia w zakładzie opieki zdrowotnej;
    2) wynikających z potrzeby zachowania ciągłości leczenia.
    Ponadto przysługuje Ci na podstawie zlecenia lekarza ubezpieczenia zdrowotnego lub
    felczera ubezpieczenia zdrowotnego, bezpłatny przejazd środkami transportu sanitarnego
    - w przypadku dysfunkcji narządu ruchu uniemożliwiającej korzystanie ze środków
    transportu publicznego, w celu odbycia leczenia - do najbliższego zakładu opieki
    zdrowotnej udzielającego świadczeń we właściwym zakresie, i z powrotem
    (art. 41 ust. 1 i
    ust. 2 ustawy o świadczeniach).
    Tak naprawdę oznacza to tyle, że jeśi zaczynasz natychmiast rodzić, a wybrałaś szpital położony o 50km drogi, to niestety karetka cię tam nie dowiezie, a jedynie - do najbliższego szpitala. A więc - też istotne.
  • Udzielenia Ci świadczenia zdrowotnego bez wymaganego skierowania - w stanach
    nagłych (np.: wypadek, zatrucie, poród, stany zagrożenia życia albo zdrowia), w
    powyższym stanie masz prawo również do niezwłocznego uzyskania świadczeń opieki
    zdrowotnej w niezbędnym zakresie również od świadczeniodawcy, który nie zawarł
    umowy o udzielnie świadczeń opieki zdrowotnej z Narodowym Funduszem Zdrowia
    (art.
    19 ust. 1, art. 60 ustawy o świadczeniach). 
    W praktyce dla ciężrnej/rodzącej znaczy to, że NAJPIERW w sytuacji zagrożenia czy aktywnego porodu mają się kobietą zająć, a potem domagać się papierów typu ostatnie RMUA, karta chipowa itd. Na doniesienie tych rzeczy ma się 7 dni od momentu, w którym jest się, że tak powiem, komunikatywnym ;) 
  • Wyrażenia zgody na uczestnictwo podczas udzielania Tobie świadczeń zdrowotnych:
    studentów nauk medycznych, lekarzy oraz innego personelu medycznego, w przypadku
    demonstracji o charakterze wyłącznie dydaktycznym, jeżeli Jesteś pacjentem kliniki,
    szpitala akademii medycznych, medycznej jednostki badawczo-rozwojowej lub innej
    jednostki uprawnionej do kształcenia wyżej wymienionych
    (art. 36 ust. 4 ustawy o zawodach
    lekarza i lekarza dentysty). 
    Słyszałam o wielu przypadkach narzekania na obecność studentów - i zawsze się pytam: dlaczego się zgodziłaś? Ano... Ja co prawda rozumiem konieczność, gdzieś ci studenci muszą się uczyć - ale mimo wszystko można czuć się niekomfortowo i można odmówić.
A do tego coś dla mam nieletnich, bo te prawa ciut się mogą różnić (pomijam tu sytuacje gdy niemająca 18 lat dziewczyna jest mężatką - gdyż wówczas w świetle prawa traktowana jest jako pełnoletnia):
  • Jeżeli jesteś małoletnim powyżej lat szesnastu lekarz ma obowiązek udzielić Ci informacji
    w zakresie i w formie potrzebnej do prawidłowego przebiegu Twojego procesu
    diagnostycznego lub terapeutycznego, ponadto masz prawo do wyrażenia swojego zdania

    (art. 31 ust. 7 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty).
  • Jeżeli jesteś małoletnim powyżej lat szesnastu lekarz ma obowiązek udzielić Ci
    przystępnej informacji o Twoim stanie zdrowia, rozpoznaniu, proponowanych oraz
    możliwych metodach diagnostycznych, leczniczych, dających się przewidzieć
    następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu
    (art.
    31 ust. 1 i ust. 5 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty).
  • Jeżeli jesteś małoletnim powyżej lat szesnastu wymagana jest również (obok zgody
    Twojego przedstawiciela ustawowego) Twoja zgoda na wykonanie badania lub udzielenie
    innego świadczenia zdrowotnego. W przypadku zastosowania zabiegu operacyjnego albo
    metody leczenia lub diagnostyki stwarzającej podwyższone ryzyko dla Ciebie jest
    wymagana również
    (obok zgody Twojego przedstawiciela ustawowego) Twoja zgoda w
    formie pisemnej
    (art. 34 ust. 4 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty).


Drogie Mamy, pamiętajcie - macie PRAWA. Nie jesteście lalkami bez mózgu, którymi można poniewierać.