czwartek, 29 września 2011

Papierowe drzewo

Jesień jest, zima zaraz. Wraz z nimi długie popołudnio-wieczory, ciemne. Może jest to pora idealna na zrobienie czegoś plastycznego? Chcę pokazać Wam, jak prosto i szybko można zrobić ciekawe drzewo, zarówno jesienne, jak i biało-zimowe czy wiosenno-zielone :)

Potrzebne będą:
  1. Kilkanaście kwadratów (3x3cm) z papieru kolorowego - ciemna zieleń
  2. Tyle samo kwadratów (1,5x1,5cm) jasna zieleń
  3. Kartka formatu A4
  4. Klej
  5. Ciemny pisak/kredka
Kwadraty mogą mieć inne kolory zależnie od tego, czy drzewo będzie jesienne, letnie i tak dalej.
Wszystkie kwadraty składamy na pół, w trójkąty raz...:


 ... i drugi raz, po czym oba dolne rogi zaginamy lekko w górę:


Mniejszy element nakładany na większy i przyklejamy. Wszystkie powstałe części układamy na kartce w koronę drzewa i również przyklejamy. Na koniec - pozostaje dorysować pień, ewentualne gałęzie i drzewo gotowe:

niedziela, 25 września 2011

Mały majsterkowicz

Agatka (16 miesięcy) zszokowała mnie dzisiaj całkowicie.
Wizyta u babci i cioci, trwają poremontowe wykończenia. Ciocia siłuje się z listwą łączącą elementy wykładziny. Czyli: dziurka, śrubka, śrubokręt w dłoni. Śrubokrętów leżało kilka. Na ten widok córa podeszła, wzięła jeden i dawaj - leci z nim do wolnej, częściowo wkręconej śrubki i przykłada! Właściwą stroną, starannie wkładając śrubokręt w gwint. 
W związku z tym uczyniłam przegląd zabawek typu "mały majsterkowicz". A co, niech ma dziewczyna :)
Przegląd wyłącznie internetowy, żadnej z zabawek nie miałam jeszcze okazji własnoręcznie sprawdzić. 

MAŁY MAJSTERKOWICZ KIDDIELAND (cena od 69zł, wiek 18m+)
Ten zestaw kusi mnie najbardziej - i cena w miarę, i wygląd też ok, a firmę mamy sprawdzoną:
Foto: merlin.pl
MUZYCZNY WARSZTAT KIDDIELAND (od 78zł , wiek 18m+ )
O ile zabawka powyżej jest raczej zabawką manipulacyjną, to muzyczny warsztat jest dodatkowo zabawką grającą. I tu dodam, że firma ma bardzo ładne dźwięki, dobre jakościowo (mamy odkrywczy domek - cudo):
Foto: merlin.pl
MAŁY MAJSTERKOWICZ FISHER PRICE (od 72zł, wiek 3+)
Pozwolę sobie zacytować opis ze strony www.fisher-price.com:
"Wierć i przykręcaj śrubki, korzystając z wiertarko-wkrętarki o dwóch kierunkach obrotów, z dźwiękiem! W zestawie jest wymienna końcówka oraz młotek i gwoździe do wbijania do specjalnych otworów w skrzynce. Skrzynka jest w komplecie i wszystko się tam zmieści!":
Foto: fisher-price.com
PAS Z NARZĘDZIAMI SMOBY (42zł, wiek 3+)
Kolejny raz firma Smoby mnie zachwyciła :)  Ładne, pomysłowe zabawki za w sumie, w porównaniu z innymi, nieduże pieniądze. Jakość naprawdę dobra (i znów - pasa nie mamy, ale mamy konia/rowerek):
Foto: milutek.pl
WÓZEK Z NARZĘDZIAMI SMOBY (od 125zł, wiek 3+)
Tu zdecydowanie bardziej wypasiony zestaw, tematyczny:
Foto: dino.sklep.pl
DREWNIANY WÓZEK CHODZIK - MAŁY MAJSTERKOWICZ, HABA (841zł, wiek 10m+)
Cena porażająca, niestety, patrząc na to, że... to kawałek drewna. Ok, zabawki drewniane są super, ta również wygląda świetnie, ale wątpię, by była warta AŻ takiej kwoty...?:
Foto: drewniaczek.eu
WARSZTAT BOB DLA MAŁEGO MAJSTERKOWICZA (66zł, wiek ...)
Cena w porządku, wygląd też, firma nieznana:
Foto: nefere.pl

piątek, 2 września 2011

Plastyczne dzieciaki


 Malujące. Lepiące. Wydrapujące. Klejące. Tnące. Szyjące. Scrapujące. Tworzące na wszelkie możliwe sposoby. 
Wiecie, co dla mnie jest totalną porażką wychowawczą rodzica? Dziecko, które przychodzi do pierwszej klasy podstawówki bez umiejętności zgrabnego cięcia nożyczkami. Niepotrafiące prawidłowo pokolorować kolorowanki. Rysujące głowonogi (dla nieświadomych - pierwszak to 6-7latek, etap głowonoga to gdzieś ok. 3 rok życia). Używające jednej kredki do narysowania całego obrazka. Nieznające papieru kolorowego, bibuły, farb. No, ale za to świetnie posługuje się myszką...
Dla równowagi: znam dzieciaka upośledzonego umysłowo i niepełnosprawnego ruchowo, który tnie i koloruje zdecydowanie lepiej, niż połowa jego rówieśników - zdrowych.
Ok. Może ktoś nie ma weny, nie jest plastyczny, plastelinę miał w ręku 25 lat temu a kolorowanka to coś z prehistorii - no to pora na mobilizację. Co się przyda?

Arkusze papieru ściernego - świetnie się na nich rysuje kredkami świecowymi, bambino czy pastelami olejnymi (te chyba najlepsze). Frajda, bo nie na zwykłej kartce, a efekty rewelacyjne.
Do rysowania - bambino, świecówki, węgiel, pastele olejne (ew. suche, ale to raczej dla starszych dzieci, brudzą bardzo), pisaki cienkie i grube, kredki ołówkowe (warto zainwestować w droższe, nie jakieś biedronkowe no name, bo niestety te strasznie się łamią i rysują kiepsko, mam wrażenie, że to mydło w drewnianej oprawie).
Do malowania - plakatówki, tempery (nie zlewają się na papierze), akwarele, farby do malowania palcami, akryle, tusze - no i narzędzia: różnej grubości pędzle, szczoteczka do zębów, może pędzel do golenia, kawałki tektury, szczoteczka po starym tuszu, gąbki, szpatułki po lodach drewniane takie, patyczki, pieczątki (akurat teraz mają być w Biedronce komplety pieczątek po 9,99zł, one drewniane są, tematyczne, chyba 15 sztuk w opakowaniu - dobra jakość, posiadam jedne).
Do lepienia - plastelina, modelina (dodatkowy plus - ugotowana lub upieczona figurka twardnieje, czyli dzieło artysty jest niezniszczalne :) ), masa solna (tyle samo objętościowo mąki i soli - np. po szklance + woda na oko, gnieciemy tak, by powstało ciasto plastelinowate - po ulepieniu można suszyć lub upiec w piekarniku, ok. 180stopni 20 minut - drzwiczki uchylone), masa papierowa (można kupić gotową, Astra na pewno produkuje), glina (też Astra).
Papier - kupuję rajstopy, i zawsze jest taka tekturowa podkładka - nie wyrzucam. Idąc do knajpki zabieram kilka podkładek piwnych. W Lidlu mają często rewelacyjny gruby blok techniczny kolorowy, 25 kartek A3 bodajże, gramatura 240mq, piękne kolory, ok 10zł. Wszelkie możliwe ładne papierki - swego czasu zbierałam nawet katalogi Dulluxa, Dekorala, Śnieżki - bo mają tam paski kolorów, z których nieźle wycinać można. Wszelkie papiery prezentowe. Bloki zwykłe rysunkowe i techniczne. Kartony po butach i innych.

Materiały inne - dziurkacze ozdobne, tzw. punchery (Auchan miewa niezłe za niewielkie pieniądze), arkusze filcu (na pewno do kupienia w Empiku, 1,5zł A4, różne kolory, a jeśli ktoś ma pod nosem sklep Tiimarii to tam też są. Resztki tkanin (wyrzucacie stare jeansy? odetnijcie kawałek nogawki, niech sobie leży w pudle, jeść nie woła). Włóczki (polecam ciuchlandy, nieraz można włóczkę na wagę za grosze kupić, zresztą - tkaniny także). Gąbki. Sreberka, złotka. Pudełka wszelakie. Guziki. Rolki po papierze toaletowym. No, ogólnie tzw. przydasie - kiedyś przyda się...

Nie trzeba wcale mieć plastycznego talentu, dziecko i tak z zachwytem przyjmie wszelkie nietypowe pomysły. Akrylami można pomalować makaron rurki i zrobić z nich korale, pudełko po butach wykorzystać do zrobienia przestrzennego obrazka, kilka kartoników połączyć w książkę i namalować palcami opowiadanie.

Makaron z cukinią


Od dawna nie gotuję extra dla córki. Nie chce mi się i już. Jest tyle dobrych dań, które możemy jeść razem... Ewentualnie dla Agatki odkładam przed mocniejszym doprawieniem (ale np. zupę solę i pieprzę normalnie - bo my z tych lekko przyprawiających). No to podam kilka przepisów na takie szybkie, całorodzinne dania.

Potrzebne będą:
-dowolny makaron (ja preferuję rurki lub świderki, te ostatnie szybko się gotują i łatwo je podziabać dla dziecka widelcem)
-2 duże lub 3 średnie cukinie
-ząbek lub dwa czosnku
-pół dużej cebuli
-odrobina tłuszczu (masło, olliwa - ot, tak kapnąć na patelnię tylko do smaku)
-kostka sera żółtego, ok 25dag
-przyprawy (sól, pieprz, ulubione zioła - ja wybieram majeranek lub prowansalskie)

Makaron gotujemy na miękko. Cebulę kroimy drobniutko, cukinię kroimy w dość spore kostki - ona znacznie zmniejszy swą objętość. Czosnek przeciskamy przez praskę. To wszystko rzucamy na rozgrzaną patelnię, dodając tę odrobinę tłuszczu. Podduszamy całość na patelni, najpierw pod przykryciem, potem bez (gdy cukinia puści sok), do miękkości. 20 minut? Jakoś tak. Dodajemy przyprawy. Na talerze nakładamy makaron, na to wrzucamy całość z patelni, a jeszcze na to - starty ser.
Smacznego :)

Problemy ciążowe - ciąża heterotopowa


Ciąża heterotopowa to zjawisko, polegające na istnieniu dwóch ciąż równocześnie: prawidłowej, umiejscowionej wewnątrz macicy, i nieprawidłowej, poza macicą, ektopowej. Położenie tej drugiej może być różne - jajnik, jajowód, poniżej ujścia macicy (tzw. ciąża szyjkowa) a także - w każdym innym miejscu w obrębie otrzewnej. Zadziwiające, prawda? Ciąża taka trafia się, gdy zapłodnione zostają dwa jajeczka (czyli ciąża bliźniacza), ale niestety tylko jedno dociera na miejsce przeznaczenia.
    O ile sama ciąża ektopowa, pojedyncza, występuje wcale nie tak rzadko - szacuje się, że jest to 1 na 100 przypadków, to ciąża heterotopowa jest ewenementem - 1:30000 przypadków. Ryzyko wzrasta przy zapłodnieniach in vitro, też do 1:100. Jeśli już kobieta jest taką wybranką losu - co wówczas?
   Ano, przy typowej ciąży pozamacicznej wyjścia są dwa - farmakologiczne lub inwazyjne, najczęściej laparoskopowe (najczęściej - bo choć BARDZO rzadko, to zdarza się, że ciąża ektopowa nie zostaje wykryta w trakcie badania usg i nie daje żadnych objawów, do czego dojdę za moment). W przypadku heterotopii w grę wchodzi wyłącznie zabieg operacyjny, najczęściej laparoskopia, ponieważ jeśli ciąża wewnątrzmaciczna jest prawidłowa to po prostu się ją chroni. A farmaceutyki, podawane tradycyjnie, to leki onkologiczne - zabijające zarodek.

   Jeśli istnieje podejrzenie, że trafiła nam się taka podwójna niewłaściwie ciąża, przede wszystkim monitorujemy. Uważam, że nie warto też kierować się opinią jednego tylko lekarza (zwłaszcza, gdy usg do najnowszych nie należy) - tak jak w każdym poważnym przypadku pożądana jest konsultacja. Każdy, nawet najdoskonalszy sprzęt i najsprawniejszy ginekolog może się mylić, a tu chodzi o nasze zdrowie, prawda?
Monitorować można leżąc w szpitalu, ale też (jeśli jest niewielkie prawdopodobieństwo ciąży heterotopowej), że tak powiem, zdalnie - umawiamy się w krótkich odstępach czasu (do tygodnia) na badanie usg. Warto też zrobić badanie z krwi - beta hcg, w odstępie dwóch dni, ponieważ niewielki przyrost hormonu (gonadotropiny kosmówkowej) może być wskazaniem, że jednak ta podwójna ciąża jest. Aczkolwiek - nie zawsze przyrost jest niewielki, a ciąża jednak...
    Jakie objawy powinny nas zaniepokoić? Jeśli wiemy po prostu, że jesteśmy w ciąży wewnątrzmacicznej i o żadnej innej nie ma mowy, to jakiekolwiek plamienie, znaczne osłabienie organizmu, intensywne kłucie - jest powodem do udania się do lekarza. Ale jeśli jest podejrzenie ciąży heterotopowej, a w którymkolwiek miejscu otrzewnej zaczyna nas bardzo mocno boleć, zaczynają się JAKIEKOLWIEK plamienia (nawet najsłabsze), trafiają się mdłości nie związane z ciążą czy po prostu mdlejemy - lecimy do szpitala NATYCHMIAST i mówimy, jakie ginekolog ma podejrzenia. Jeśli próbują nas zbyć - robimy awanturę, grozimy telewizją, pozwem sądowym, przykuwamy się do kaloryfera - cokolwiek, ale nie dajemy się stamtąd wyrzucić. Bo niestety takie objawy prawdopodobnie będą świadczyły o rozerwaniu jajnika/jajowodu, krwotoku wewnętrznym i różnych takich nieprzyjemnościach, które mogą nas na inny świat przenieść.

A piszę to wszystko dlatego, że sama jestem w takiej sytuacji - we wtorek dowiedziałam się, że istnieje taka ewentualność, i słyszę: niech pani przyjdzie 29 sierpnia, to zobaczymy czy to rośnie. No i super, ale to prawie 2 tygodnie - a w tym czasie mogę się przekręcić, jeśli to faktycznie się dzieje. No i dzisiaj miałam drugie usg, u innego lekarza, kolejne w następny piątek, ale jest nadzieja, że to po prostu nietypowy obraz ciałka żółtego, pozostałego w jajniku. Oby, tego się trzymam i wszystkim takiej właśnie lajtowej diagnozy życzę :)
 
EDIT: pisałam to koło 20 sierpnia, a dzisiaj już wiem, że jest ok. Nawet jeśli była to ciąża heterotopowa, to zarodek poza macicą przestał się rozwijać i czekam na wchłonięcie. Ciąża prawidłowa rozwija się ładnie :) 

Klockowe HOP - BĘC

Jak to moja przyjaciółka mówi: ale ty wiesz, że masz świra na punkcie klocków?
No to skoro świr, to i temat rzucę :)
Pozwólcie, że przyjrzę się klockom dla najmłodszych, czyli do 2 lat.

HOP
WESOŁE KLOCKI FISHER PRICE
Cała seria, począwszy od zestawów składających się z 3 klocków do całego rozbudowanego miasta klocków. Moja córka zignorowała, co mnie nieco zdziwiło, gdyż klocki są naprawdę kolorowe, trwałe, mają uśmiechnięte buźki, wielkość dobra dla małej łapki i niezłe do memlania. Ale klockom nie mówię nie, gdyż inne znajome dzieci się nimi zachwycają. Wada - cena. Zdecydowanie, od mniej więcej 30zł (raptem 3 elementy) do ok. 300zł. Ale wiemy już, że w naszym kraju FP ma ceny kosmiczne, zazwyczaj. 
Wesołe klocki na kółkach, sklep miki.com.pl, cena 40zł.
Wesołe klocki i krokodyl, sklep miki.com.pl, cena 159zł - zabawka ma wyciągany dyszel i dodatkową podstawkę na klocki.               

Moją uwagę zwróciły też fisherowskie KLOCKI SENSORYCZNE - nie posiadamy, ale miałam okazję pomacać. Trwałe (wiem, że wielu rodziców kupuje używki), bajecznie kolorowe, z arcyciekawą dla malucha zawartością - i, o właśnie - zawartość jest maksymalnie zróżnicowana. Z moich obserwacji intenetowych wynika, iż klocki występują w kilkuset wersjach: z jedzeniem, fakturami, kolorami, kuleczkami, zwierzątkami, owocami, warzywami, autkami... Na przykład takie:
Klocki sensoryczne FP, gonzi.pl, cena 30,3zł. Na allegro można kupić również na sztuki, ceny przeróżne.
 Od pierwszego spojrzenia spodobały mi się KLOCKI MAGNETYCZNE firmy Lamaze. 6 sztuk, klocki imitujące polne żyjątka: biedronka, ślimak, motylek i takie tam. Nóżki i czułki z twardej gumy, dobre do obgryzania. Magnesy na tyle silne, że klocki utrzymują się np. na lodówce, a także 3 nałożone na sobie. No i niestety moja córka również nie zapałała do nich namiętnością, dopiero po skończeniu roku, gdy zaczęłam przypinać je na lodówce, miała frajdę ze ściągania. Wyglądają tak:
Klocki magnetyczne Lamaze, minikraina.pl, koszt 48zł. 
Inne magnetyczne to seria GEOMAG dla niemowląt. Macałam, wyglądają na wytrzymałe (a zwróćmy uwagę, że pierwsze, co dziecię zrobi, to klockami rzuci, a nie zacznie ładnie je ustawiać), kolorowe, rozmiar w sam raz. Co ciekawe, jest to połączenie elementów magnetycznych z nakładkami, które nasadzone na półkulę, dajmy na to, tworzą żółwia czy kraba czy jeszcze coś innego - zależnie od zestawu. A zestawy są i malutkie, 4elementowe, i całkiem spore, składające się z 19 części. Tematycznie też różnie, ocean lub farma. Cena od 25zł do ok. 100zł. Poniżej wersja wypasiona: 
Klocki GeoMag Baby, merlin.pl, cena 119zł.
Nikomu reklamować nie trzeba KLOCKÓW DREWNIANYCH, więc tylko dla przypomnienia: są i dzisiaj, w wersji surowej lub kolorowej, z tradycyjnymi lub wymyślnymi kształtami. Cenowo różnie, i tu jednak by mieć pewność, że klocki nie mają zadziorów a farba jest nietoksyczna radzę najpierw sprawdzić ręcznie:
Klocki BOIKIDO, bystrzaki.pl, cena 99zł.

Klocki Eichhorn, rozwojowe.pl, 38zł.
Tak samo nie muszę chyba zachwalać klocków LEGO DUPLO - wszystkim znane :) Dla porządku więc tylko - cenowo od 20zł wzwyż, do kilkuset. Serii wiele, bo i Farma, i Miasto, i Zoo, i serie z kreskówek. Przeznaczone dla dzieci od 1,5 roku do 5 lat. Bajecznie kolorowe, super wykonane, wyrobiona marka i stąd ceny kosmiczne. Ale warto, na przykład takie:

Lego Duplo, klocki24.pl, 40zł. 

BĘC
Zaskoczeniem dla mnie było, że klocki, które nie zyskały mojej aprobaty, zostały wyprodukowane przez tak znaną firmę. Bardzo ciężko się je składa, jeszcze ciężej rozkłada - nierealne, by roczniak dał radę. Plusem jest cena (za naprawdę duuuże opakowanie trzeba dać ok.80zł - 150 dużych elementów). A są to klocki firmy Wader, seria Middle Blocks. Przeznaczone dla dziecka 1+.  Posiadamy, mała niezainteresowana, bo co to za zabawka, której nie da się użyć?
Klocki waderowskie, middle blocks, wader-wozniak.pl, koszt. ok 45zł.




czwartek, 1 września 2011

Park vs. plac zabaw


W jednakowej odległości od domostwa mamy plac zabaw i park. To znaczy, placów zabaw jest kilka, ale taki powiedzmy względnie sensowny jeden. W oba miejsca idę ok. 15 minut spacerkiem. Dziecię w wózku, rzecz jasna. I teraz porównanie:
PLAC ZABAW
-piaskownica ze zjeżdżalnią
-piaskownica duża bez zjeżdżalni
-drabinki
-drewniany pociąg z wagonami
-zjeżdżalnia dla starszych dzieci
-3 huśtawki bez oparć (kto to wymyślił???)
-konik
-kilka ławek na obrzeżach
-całość w 3/4 zacieniona, więc nawet największe upały nie są groźne
-równocześnie całość dostępna dla psów i pijaków, czyli obecne kupy i, co gorsza - pełno szkła
 -mamy/babcie plaszczące tyłki na ławkach i niereagujące na zachowanie ich dzieci (a na zwrócenie dziecku uwagi podnoszące larmo)

PARK
-przeróżne drzewa stare, z tajemniczymi dziurami
-gatunki różne, więc liście do porównania, zbierania, kasztany
-wiewiórki! dużo i aktywne
-bardzo dużo miejsca do biegania
-dużo różnych kwiatów do wąchania
-czysto! park to teren muzeum, ogólnie dostępny, ale sprzątany i pilnowany - całkowity brak kup i szkła
-w upał dużo cienia

I teraz pytanie zasadnicze: gdzie chodzić z 15miesięczną córką? Plac zabaw to, wydawałoby się, dodatkowe atrakcje. Ale... to myślenie dorosłego - a dla dziecka park jest równie atrakcyjnym miejscem, prawda? Dzisiaj znalazłyśmy dwa prawdziwe, najprawdziwsze kasztany w skorupkach kolczastych! To był dopiero szał :) A do tego przechodzenie między drzewami - lepsze, niż na placu zabaw (młoda i babcia):