Kiedy dziecko rzuca się na podłogę sklepu - ignorować.
Kiedy dziecko zaczyna płakać "o byle co" - dać mu czas na wypłakanie się.
----------------------------------------------------------------------------
Znacie to? Chyba każdy poradnik dzieciowy, każda gazetka, każdy portal i wieeeeelu głośnych psychologów takie właśnie postępowanie zaleca.
Toteż właśnie tak robiłam. Histeryczkę brałam pod pachę bez słowa. Odjeżdżałam z wózkiem na syrenie. Wychodziłam z pokoju, gdy córka buczała sama nie wiecząc czemu.
No i niestety - na moje dziecko to NIE działa. Zła jestem, że tak długo tkwiłam w takim stuporze, w takim przekonaniu, że przecież tak trzeba, bo trzeba nauczyć małą radzenia sobie z emocjami, bo nie wolno ulegać, bo jak raz pozwolę to cyrk ciągle będzie.
A chała. Agata ma ledwo 2 lata skończone, gdy coś idzie nie po jej myśli, coś nie wychodzi, uderzyła się, no cokolwiek - zaczyna reagować tak, jak 2 latek reaguje: płaczem. I zostawiona sama ze sobą i tym płaczem - nie uspokaja się, tylko szuka mnie, szuka taty. Wygląda to tak, jakby szukała ratunku - mamusiu, tatusiu, coś złego się dzieje, ja nie wiem co, pomóżcie! uratujcie sytuację! wyjaśnijcie!
I tym sposobem jeśli jest buczenie "bo tak" - wycieramy stanowczo oczy, dajemy tulaska, idziemy umyć buzię i zajmujemy dziewczynę czymś. Czasem to jest paplanie w stylu " oczy wycieramy, zaraz spuchną i nie będziesz nic widziała, a tam za oknem takie fajne rzeczy się dzieją; no już, idziemy ręce myć, sama będziesz myła, pokażesz mijak to się robi a potem możesz umyć moje ręce..." - ble, ble, ble.
Histeria typu "bo ja chcę/nie chcę" to zawsze zejście na parter - do poziomu wzroku Agu, nawiązanie kontaktu wzrokowego (najczęściej wychodzi), tłumaczenie sytuacji, a potem - jak napisałam. Nie ma rozczulania (które owszem, może potęgować tylko histerię), za to jest konkretne opanowanie sytuacji, przejęcie pałeczki i pokazanie, że chociaż świat się wali, to rodzice są stałą częścią tego świata i dają radę :))
Oczywiście, jak dziewczyna biegnie bo "palec ała", to cmoknę, pochucham, pokażę jak sama może pomasować - też pomaga :) Ale w razie poważnego kryzysu emocjonalnego sprawdza się to, co wyżej.
I tak sobie myślę, że przecież dorosły też nie lubi, gdy mu źle, a ktoś bliski jest obojętny i zimny jak głaz, prawda?