Po pierwszym szale rysowania (Agu miała jakiś rok) uwielbienie dla kredek minęło. Czasem maznęła jakąś kreskę, ale zazwyczaj trwało to 2 minuty i olew. Obecnie, od jakiś 2 tygodni, szał wrócił ze zwielokrotnioną siłą. Wygląda to tak, że siedzę spokojnie przy laptopie, obok mnie w wysokim stołku Córka - Bzdurka, kartka rozłożona, rozsypane kredki (grube, trójkątne), pisaki, czaem długopis, rzadko świecówki bo się łamią. I rysujemy, rysujemy... Czasem z głowy różne plątaniny kresek, kropek (tak! pisakami można tworzyć cudne kropki!), czasem mówię: narysuj oko/autko/słońce... Często to ja słyszę: mama, ty! oko! Albo: misio! dom! atoł! (auto). Dzisiaj w rozpaczy, bo mi się pomysły wyczerpały, rysowałam... choinkę i bombki :D Wybiera różne kolory, chociaż ich jeszcze nie rozpoznaje. Ale widzę, że szalenie intryguje ją kredka barwy kremowej...
I zostałam też BARDZO zaskoczona, bo Agatka potrafi całkiem nieźle (przynajmniej tak mi się zdaje, ma 25mcy) zakolorować przestrzeń. Na fotce - pokolorowane serce i kwadrat, czarne maziaje to twórczość dowolna:
Piękne dzieło sztuki! Brawo kochanie! :)
OdpowiedzUsuńMały artysta CI tam rośnie!
OdpowiedzUsuń;-))
My odkrywamy codziennie możliwości kredek :D bardzo lubimy!
OdpowiedzUsuńA wypełnianie - pierwsza klasa!!
Dzięki Mamy :)
OdpowiedzUsuńbrawo ! mój czterolatek koloruje na podobnym poziomie :D BRAWO raz jeszcze !
OdpowiedzUsuń