W zeszłą niedzielę Agu zaczyła chrypieć jak stara, przepijaczona baba. I woda z nosa do tego - zero temperatury, katar wyglądał na zębowy, achrypa - lekarka (nie nasza) w środę stwierdziła, że gardło leciutko podrażnione od chrypienia, i tyle. Osłuchowo super.
W nocy z środy na czwartek - koszmar. Płacz "nie chcę lulu", ogólne marudzenie, w sumie snu jakieś 5h z przerwą trzygodzinną nawet. No to w czwartek złapana nasza lekarka (sama szłam), mówię, co i jak - bo do tego masakryczne niejedzenie, drażliwość, ciągłe bóle brzuszka i takie tam - na noc hydroxyzyna na kilka dni (nie pomogła! NIC!) i pyrantelum na odrobaczenie, bo objawy wskazują.
Przyszłam do domu, a tam córa już z temperaturą ok. 38... Noc równie fatalna, jak wyżej - hydro nie zadziałała, mało tego, po podaniu pyrantelum córa się kręciła jak szalona, normalnie dupką taniec czyniła, szok. Temperatura do tego powyżej 38 mocno. No i - narzekanie na ból gardła i uszu... W efekcie wczoraj kolejna wizyta u pediatry, dicortineff do uszu, ceclor jako antybiotyk i... niestety, nie dość, że wczoraj mała zjadła mini mini, to jeszcze kaszę po antybiotyku zwymiotowała, noc dalej kiepska i temperatura, no i dzisiaj szpital. Tym bardziej, że Agatka od wczoraj nie jadła już kompletnie nic, a podawanie czegkolwiek lekarskiego na pusty żołądek...
Zamiana cecloru na iniekcje, biofuroksym, dzisiaj i jutro po 2, w poniedziałek rano ostatni i kontrola.
Wykończona i ona, i my, mnie dodatkowo psychicznie wykończyło niejedzenie - JAK mam jej podać żelazo na anemię, skoro nie je? W piciu - dałam, to wypiła 2 lyki, więcej nie chciała wcale z tego pić.
Po zastrzyku CIUT lepiej, zjadła biszkopta, w sumie na raty miseczkę rosołu i tyle. O dziwo - teraz humor dopisuje...
Przykro mi:( ucałuj Niunię i trzymaj się jakoś....buziole*
OdpowiedzUsuńZdrowia dla małej...nie przyjemne takie sytuacje i max meczące...
OdpowiedzUsuńBiedactwo... Uważaj na siebie i Dorotkę.
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńNoc ciut lepsza, dzisiaj wygoniła mnie młoda z pokoju "mama ty nie, idź jeść kolację" ale musiała być mała lampka zaświecona. Potem mąż poszedł do niej spać, i w sumie pobudka była po 6 bo pić się chciało i jeszcze godzinę pospali. W dzień różnie, śniadanie - jakieś 50ml kaszki, potem dłuuugo nic, potem troszkę rosołu i o dziwo teraz skusiła się na suchą kromkę chleba z maczaniem w mojej zupie. Na szczęście pije!
Zdrówka życzymy Agatce!
OdpowiedzUsuńU nas podobnie... wczoraj wieczorem się zaczęło: katar, gorączka, brak apetytu i wszystkie inne ceregiele ;/ Mam nadzieję że obejdzie się bez szpitala.
Trzymacie się dziewczyny i zdrówka raz jeszcze!
kurcze u nas w UK to samo:/ leci z nosa, rozdraznienie, klopoty ze spaniem.ehhh idzie zwariowac, zdrowia zycze jak najszybciej!!
OdpowiedzUsuńBiedna Agatka:( Zdrówka i apetytu i humoru i, żeby się wyspała w końcu i ona i rodzice...U nas też z jedzeniem też otatnio coś nie za bardzo...Eh...
OdpowiedzUsuńŚciskam! Trzymajcie się i nie dawajcie się choróbskom!
Mam nadzieję, że ten horror już za wami !
OdpowiedzUsuń