poniedziałek, 14 lipca 2014

Macierzyństwo wymaga ciągłej nauki

Odkrywcze, nie? :D
Dzisiaj chwalę siebie samą. Otóż potrafię na rowerze jeździć, ale... no zdarzają się wpadki na prostej drodze. Mam jakieś tam zaburzenia błędnika, chorobę lokomocyjną, nie cierpię karuzeli i tak dalej. W związku z czym rower opanowałam mając 11lat dopiero. Sama jeżdżę normalnie, ale jak pisałam - zdarzało mi się na prostej drodze przewrócić się w kałużę, a w ogóle taka czynność jak zatrzymanie się rowerem to dla mnie wyższa szkoła jazdy. No tak mam i już.

No ale posiadanie 2 dzieci zobowiązuje - póki A. była sama, i rok temu nawet, gdy D. malutka - fotelik rowerowy miał przypięty tata. A teraz co?

Poszliśmy dzisiaj do miasteczka rowerowego, bo takie posiadamy w mieście, szkolić. Mnie, znaczy się. W foteliku dziecię półtoraroczne, nieświadome zagrożenia ;) Za kierownicą ja - spanikowana do granic możliwości, ale ze świadomością, że albo się nauczę, albo... nici z wycieczek rowerowych, no bo jak? Mąż dzielnie rower trzymał z tyłu, gdy wrzucałam swój zad na siodełko, trzęsącymi się nogami dotykałam pedałów i wrzeszczałam: ale trzymaj mnie, trzymaj, nie puszczaj!

Ruszyłam. Ujechałam kawałek, po czym zdałam sobie sprawę, że... będzie trzeba się zatrzymać, a tu mąż w tyle stoi ze starszą córą. Łomatkobosko. Wyartykułowałam wrzask: Piotrek, ale asekuruj mnie, asekuuuuruuuuj! goń mnie! 
I w tym momencie mało nie spadłam ze śmiechu - dzielny mąż córę starszą wrzucił sobie na barana i skokami, jak dorodny kangur czy ki diabeł, jął przemieszczać trawniki by skrócić do nas dystans :D

Dziecko na baranie wyło ze śmiechu, mnie łzy pociekły, mąż nas dogonił i złapał. A potem poszło z górki - w efekcie nauczyłam się dzisiaj wozić obie dziewczyny, a jutro wyprawa po drugi fotelik.

Jestem z siebie dumna ;-)

10 komentarzy:

  1. Szajus dzielna kobitka z Ciebie, pokonałaś swoje ograniczenia, oczami wyobrazni widzę męża w roli kangura i sie nie mogę przestać uśmiechać. Ponownie zapraszam na obidi maju. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej hej, kopę lat :) a bloga nie widzę :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzielna jesteś! Ja też się bardzo długo przekonywałam, by dziewczyny wozić na rowerze - teraz jadę z dwoma na raz. Choć warunkiem koniecznym było zakupienie roweru z hamulcem w pedałach. Zdecydowanie polecam ci fotelik, który montuje się na przód roweru (taki między kierownicą a tobą). On jest w osi roweru i łatwiej się z nim jedzie. Jedyna wada to mniejsza jest na nim dopuszczona waga dziecka.
    pozdrawiam madzia

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie nie zdecydowałam się na przedni fotelik ;) w przednim foteliku dziecko jest bardziej narażone na upadek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zastanawiałm się, fotelik z przodu czy z tyłu. Dzięki:)

      Usuń
  5. Ja za pierwszym razem z moją z tyłu w foteliku też miałam strach. Wolałam stokroć aby z ojcem jechała, ale ten nie chciał mieć fotelika na rowerze...Ale otuchy dodał mi kolega z pracy, który wcześniej opowiedział jak to jest fajnie, spokojnie itd. Udało się :) chociaż zawsze jestem lekko spięta pare pierwszych metrów i co chwila pytam sie " a jak ona, a co robi, a jak wygląda" :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawo:) Gratulacje.
    Ja jeszczew się nie odwaŻyłam, A najwyższy czas.
    Córka sama już śmiga, tylko synka wpakować w fotelik i można jechać na wycieczkę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyny, dzisiaj 3h jazdy, naprawdę super rzecz, polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szaja tutaj My
    http://anikoo.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki! Jak się cieszę, że na ten wpis trafiłam! Toż ja od zawsze miałam tego typu problemy z rowerem. I mam właśnie coś z błędnikiem, jazdą samochodem itp. I nie skojarzyłam tego z rowerem, ale oczywiście,że to dlatego! Miałam siebie za łamagę nieprzeciętną a teraz mi lżej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń