sobota, 1 marca 2014

6latek idzie do szkoły - wpis tematyczny pierwszy

Temat od miesięcy (lat?) wywołujący emocje. Negatywne głównie.
A ja bym chciała tak... bez spinania się, bez nerwów, bez pomstowania. Sprawa stała się faktem i teraz trzeba rzecz przegryźć. 
Moje jeszcze nie szkolne, ale z 6latkami zmierzę się od września sama - będę prowadziła klasę dzieciaków pierwszaków :) Cieszę się, chociaż obaw mam sporo - ale najbardziej tyczą się one ministerialnego bałaganu i wielkiej niewiadomej podręcznikowej.
Kilka dni temu byłam na spotkaniu z rodzicami dzieci z pierwszego półrocza 2008r., główne ich obawy to obecność (bądź NIE) przysłowiowego dywanu, konieczność odrabiania prac domowych, kwestie rejonizacji, godziny otwarcia świetlic szkolnych. Co mnie zdziwiło - żaden rodzic nie pytał o kwestie emocjonalne dziecka czy te związane z rozwojem psychoruchowym. Ale jeśli chodzi o lęki, to moje propozycje rozwiania ich są takie:

Dywan - od razu może podkreślę - nie wiem, jak jest w innych miastach, natomiast u nas SANEPID kategorycznie zakazał stosowania dywanu tradycyjnego. Kurz, wżerający się brud, ja to rozumiem, nie bardzo szczerze mówiąc widzę możliwość utrzymania tego w super czystości, a alergików/astmatyków coraz więcej. Niektóre klasy (i ja na dzień dzisiejszy przychylam się ku temu rozwiązaniu) mają zakupione przez rodziców* maty/puzzle piankowe. Łatwe do przetarcia, do rozłożenia, do schowania w razie potrzeby też. I cenowo w miarę... 

Prace domowe - 6 latek w szkole to dziecko będące uczniem klasy 1, nie zerówkowiczem. Wiem - rok młodsze dziecko, rok mniej przygotowane, rok mniej dojrzałe, ale jednak już uczeń. I osobiście nie widzę powodu, by pracy domowej nie było, natomiast proszę pamiętać o jednym - dla takiego dziecka pracą domową będzie np. narysowanie szlaczka w zeszycie, przyniesienie zdjęć rodziny, zebranie liści kolorowych, napisanie 2 linijek wprowadzanej litery, pokolorowanie czegoś wg kodu i tak dalej. To nie tak, że dziecko przychodzi we wrześniu i na dzień dobry ma wypełniać dzień w dzień dwie karty pracy. Na spotkaniu padały pytania też, kiedy to dziecko ma zadanie robić, skoro do domu wraca np. o 17. No to podaję, co widzę u siebie: w bibliotece dzieciaki odrabiają zadania, w świetlicy. Jeśli mówimy np. o dziecku o specjalnych potrzebach edukacyjnych, to również i w trakcie zajęć rewalidacyjnych (zwłaszcza gdy wiem, że rodzic nie bardzo będzie w stanie pomóc, bo i tak się zdarza). W ćwiczeniach pomagają i wychowawcy świetlicy (u nas: Świetliki :D ) i bibliotekarki, i czasem nawet przypadkowi nauczyciele, bo dzieciaki naprawdę fajnie potrafią wchodzić w interakcje społeczne :) Wiadomo, jeśli pracą domową jest np. rozmowa z rodzicem na dany temat no to już nie ma zmiłuj... ;)

Rejonizacja - coś dziwnego tu się porobiło bo niby nie ma, a... jest. Bo tak: rodzic ma prawo zapisać dziecko do bodajże 3 placówek. Załóżmy, że mieszkając na ulicy Jasnej szkołą rejonową, która MUSI przyjąć dziecko jest szkoła nr 1. No to zapisujemy do 1, ale chcemy najbardziej do 5. I pewnie - dziecko zostanie przyjęte przez szkołę nr 5, pod warunkiem jednak, że w tej placówce nie będzie chętnych tylu uczniów z rejonu. I teraz: może się w maju okazać, że super! szkoła nr 5 przyjmuje dziecko, wklepuje na listę. A w lipcu do tego miejsca zgłosi się 10 uczniów z rejonu, dla których miejsca już nie będzie, i niestety dziecko poza rejonowe zostanie z listy wykreślone. Oczywiście szkoła od razu rodzica powiadomi, no ale jednak będzie trzeba szukać innego miejsca.

Świetlice szkolne - istotna kwestia, ponieważ zgodnie z prawem dziecko 6letnie nie ma prawa poruszać się samodzielnie gdziekolwiek. Nie będzie tak, że pierwszak poniżej 7rż sam pójdzie do domu - choćby ten dom był vis a vis szkoły. Przedszkola z reguły są czynne od 6 do 17/18, co dla rodziców jest ogromnym ułatwieniem, bo jednak pracę rozpoczynają i o tej 6... Świetlice różnie, tu z innych szkół wiem, że najczęściej od 7 do 16-16:30, nawet ta godzina 17 już rzadkością jest. W mojej szkole akurat mamy do 17 czynne. Nie regulują tego żadne chyba przepisy, niestety. 


* Słowem wyjaśnienia - darmowa szkoła, bezpłatna edukacja w Polsce to mit, fikcja i utopia, a nie fakt. O tym też machnę słów kilka.

9 komentarzy:

  1. Mam te same dylematy. Tylko teraz się zastanawiam, czy zapisać moją prawie 5-latkę do zerówki w szkole, czy też zostawić w przedszkolu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli masz możliwość zostawienia w przedszkolu - zostaw. Ja obawiam się, że w naszym przedszkolu zerówka nadal w szkole będzie, i cholernie mi się to nie podoba. Jednak przedszkole to przedszkole. Jeśli cała grupa nasza pójdzie do zerówki szkolnej, to poślę, bo jednak łatwiej młodej będzie ze znanymi dziećmi, ale mając wybór nie zastanawiałabym się wcale.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oskar jak wiesz poszedł jako sześciolatek i miał normalne prace domowe. Tak jak napisałaś - na początku pokolorowanie obrazka, dorysowanie jabłuszek czy gruszek, potem stopniowo coraz trudniejsze. Strona czy dwie w kaligrafii (oczywiście nie na następny dzień), proste zadania matematyczne.
    Nie wiem kiedy to się stało, że w drugiej klasie ma na zadanie napisać słownie liczbę 543 lub ułożyć z rozsypanki słownej kartkę pocztową.
    Dywan jest niby od tego roku, ale oczywiście nierozłożony.
    Nie rozumiem pytań rodziców gdzie ma zadanie robić - a w przyszłym roku tego problemu nie mieliby ? Dziwne. U nas świetlica jest chyba do 16 tylko. Mam to szczęście, że Ry odbiera Młodego albo babcia, ale wiem że niestety nie wszyscy tak mają i to jest naprawdę duży problem.

    Trzymam kciuki za wrzesień ! Szkoda, że nie uczysz u nas :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli świetlica tak krótko otwarta to ja się dziwię rodzicom potrzebującym, że nie walczą. U nas była do 16, do 17 jest od kilku lat bo była potrzeba. A Oski zadowolony ze szkoły?
      :D

      Usuń
  4. Nie nie wyobrażam sobie, jak 6-latki będą funkcjonować w naszej rejonowej szkole. W naszej szkole dywan jest tylko w zerówce, o zajęciach zitegrowanych można zapomnieć, wszytsko to wygląda tak samo jak dwadzieścia kilka lat temu... I jak słyszę o tym, że szkoły są przygowane to mnie pusty śmiech ogarnia...

    Na razie przed nami adaptacja przedszkolaka....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym się nie martwiła na zapas, naprawdę. Za te kilka lat szkoły powinny nabrać już doświadczenia, być może rodzice coś wywalczą (wyposażenie, inne prowadzenie zajęć), cieszcie się przedszkolem i już :)

      Usuń
    2. O ile w ogóle będzie stać, bo u nas teraz ze szkołami to jakaś wariacja. Jedna do likwidacji, a tę może przyłączyć, może przenieść...
      Choć liczę, że zanim Agata pójdzie do szkoły to się z grajdołka naszego wyniesiemy ;)

      Usuń
  5. Dobry wpis. Dobrze, że o tym piszesz, bo narosło w tym temacie wiele różnych mitów, a ja myślę, że "nie taki diabeł straszny...."

    OdpowiedzUsuń