sobota, 5 kwietnia 2014

Poznajemy litery - U

Straszny chaos u nas w tym tygodniu, czasu dziwnie mało a ten, co był - to jakiś taki... też chaotyczny. Toteż i ten wpis bałaganiarski będzie, bo nawet nie wiem, od czego zacząć.
Po pierwsze - stwierdziłam, że ponieważ Agatka wcześniej właściwie sama z siebie zapamiętała kilka liter - w tym spółgłosek - to spróbuję zrobić ćwiczenia również i z nimi, by ich nie zapomniała. Błąd, za dużo na raz.
Po drugie - zakupiłam materiałową podkładkę na wzór montessoriańskich, uważam, że na ograniczonej przestrzeni lepiej się będzie mojej córce pracowało (zresztą to samo chcę we wrześniu z pierwszakami zrobić). I tu racja.
Po trzecie - Agatka wcześniej doskonale wiedziała, jak wygląda O, i... zapomniała. 
Po czwarte - wykonywanie zadań w iście bojowych warunkach, bo z reguły w towarzystwie młodszej siostry, która koniecznie też chciała. No chciała, zabrać, zjeść, potargać... ;) Przekładało się to mocno na zdolność koncentracji uwagi, muszę tu coś wymyślić organizacyjnie.
Po piąte - Agatka ciągle chce po swojemu coś, i z jednej strony to cieszy, że ma dziewczyna fantazję, wykazuje inicjatywę i takie tam, z drugiej - muszę na początek tu narzucić pewne kwestie, choćby konieczność pracy od lewej do prawej.
Po szóste - zanim wyszło na jaw, że O się zapomniało, pokazałam U. Trudno, już nie odwoływałam ;) ale na razie zostanę przy samych samogłoskach, a mamy już: A, E, I, O, U. Musimy porządnie utrwalić.

W tym tygodniu właściwie udało się tylko 3 razy siąść do stricte literowych zadań. Za to młoda wyraźnie lubi. Oczywiście nazywanie pokazanych szablonów liter było, wykonywanie poleceń z nimi, do tego przypadkiem wyszła nam zabawa - bez wypowiadania głoski układałam usta tak, jakbym zaraz miała ją wymówić i Agatka miała powtórzyć to po mnie i już daną głoskę wypowiedzieć. Dobre ćwiczenie w sytuacji, gdy dziecko nie bardzo pamięta daną literę - pokazywałam O - ona nie bardzo kojarzyła, układałam więc usta i to była konkretna wskazówka.
Zadania były różne - poniżej, ponieważ młoda akurat bardzo chciała pisać, to patrząc na ubrania dzieci miała odczytać literę i taką samą w każdym balonie danego dziecka narysować:


Tu - wazony nazwane konkretnymi literami, kwiatki też, trzeba było skierować kwiatki do danego wazonu, a niżej - tradycyjne wyszukiwanie konkretnej litery w tekście:



A teraz z wczoraj i dzisiaj, kompletnie nie po kolei będzie ;)
Prawdziwym hitem okazała się być gra "Literkowe lody". Narysowałam wafle, dziurkaczem wycięłam kółka o średnicy 2,5cm i mniej więcej po 3 sztuki danej litery wpisałam - miała to być zabawa konkretnie na utrwalanie znanych już liter i właśnie tu nam od razu wyszło zapomnienie O. Na kartonikach napisałam po 4 litery (zostawiłam z prawej strony miejsce na późniejsze dopisanie jeszcze litery czy dwóch, by można było grać np. wszystkimi samogłoskami - na razie nie znamy jeszcze). Zabawa polega na tym, że rozkłada się wszystkie gałki lodów - literki, gracz losuje kartonik i mówi: poproszę loda o smaku liter: i odczytuje to, co ma na kartoniku. I tu dowolnie - bo albo sam sobie ułoży loda, albo układa przeciwnik:


Ozdabiamy pisankę - narysowana na połówce kartki A4, kwadraciki małe, 1,5cm najwyżej. Z drugiej strony każdego kwadracika napisałam literę, córa podnosiła, sprawdzała literę, czytała i naklejała na odpowiednie miejsce na jaju. Szybkie zadanie do przygotowania, szybkie do wykonania:


Agatka zrobiła zakupy. To zadanie też się spodobało ogromnie! Narysowałam kilkanaście produktów, z drugiej strony oczywiście każdy miał swoją literę. I rzekłam: Agatka poszła na zakupy, kupiła bardzo wiele! za niektóre rzeczy musiała zapłacić literą O, za niektóre A, I, E, U. W lewej torbie zmieściły się wszystkie rzeczy kupione za E oraz U, w prawej - I, O, A. Podnosiła każdy produkt, sprawdzała, czytała i odpowiednio naklejała. Ot, bardziej wypasiona wersja powyższej pisanki:


Układanki-rozcinanki. Narysowałam 2 pisanki, przy czym o dziwo - prostsza była lewa! mimo krzywego wzoru a cięcia poziomego. Ale te czarne linie jednak dawały jakąś wskazówkę, z nakrapianą był problem:



Sekwencje - wykorzystałam i elementy rysowane, i wycinane dziurkaczem. Najpierw było powtarzanie wzoru:


 Potem kończenie, po czym dziecię od razu zechciało robić po swojemu, czyli wzór na zmianę:


Na koniec - uzupełnianie ciągu, i o ile uzupełnianie ciągu A-B-A-B poszło bez problemu, o tyle ciąg A-BB-A-BB sprawił trudność - najpierw Agatka próbowała przełożyć elementy (rybki), ale coś nie pasowało :D dopiero moje tłumaczenia pomogły:



W międzyczasie dziecko się bawiło w tworzenie zbiorów, więc wykorzystałam okazję i bawiłyśmy się w wykluczanie - "co nie pasuje"? I tu mnie zaskoczyła bardzo in plus, bez problemu wskazywała elementy i to nawet przy trudnych zbiorach - np. kwiatki i kółka żółte, a wśród nich kółko zielone. Jedno. No zielone, ale... też kółko. A jednak bez wahania odrzuciła. 

7 komentarzy:

  1. odgapiam większość :P
    koniecznie muszę sobie sprawić taki dziurkacz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odgapiaj :) dziurkacza prywatnie nie mam, unia nam do pracy zakupiła :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zrób zajęcia dla naszej dwójki?

    Ja nie mam cierpliwości. Młody ostatnio w ogóle nie słucha. Co mu zadam (bo przyniósł z SI) to zrobi przekornie źle. :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie umiem wyjść z podziwu ! rewelacyjna z Ciebie mama :)

    Przy okazji zapraszam Cię do posta http://bokehworld.pl/liebster-blog-award/ o ile będziesz miała chęć :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kopalnia pomysłów - dziękuję na pewno się przyda :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta stronę drukuję, genialne masz pomysły.
    Z moją Mają będziemy utrwalać sobie literki:)

    OdpowiedzUsuń