sobota, 19 maja 2012

Szpitalna torba


Spakowana byłam jakieś 2 miesiące wczesniej. Wyłącznie dlatego, że rzeczy obowiązkowe, upchnięte w jednym miejscu, przestały przestrzeń zajmować ;)

Duża musi być, ta torba. Wytyczne ze szpitala dostałam takie:

Dokumenty:
 -karta ciąży
 -dowód osobisty
 -karta ubezp. zdrowotnego (może być druk RMUA za ostatni miesiąc)
 -wynik grupy krwi (potwierdzony badaniem, czyli albo z lab kartka, albo karta magnetyczna krwi - szarpnęłam się i mam)
  -aktualny wynik krzepnięcia i morfo krwi (aktualny - tzn. sprzed max. 2 tygodni)
  -adres poradni dzieciowej, do której chcemy dziecko zgłosić (dokładny adres, gdyż szpital tam wysyła kartę szczepień)

Rzeczy osobiste:
  -podkłady jednorazowe Semi - 5szt. (mogły być inne spokojnie, ja wzięłam 10 sztuk i dobrze - bo i do porodu, i do przewijania córeczki, i do spania na tym - i poszło mi 7 lub 8 w sumie). Brałam takie 90x60cm bodajże, jest to rodzaj prześcieradełka nieprzemakalnego, ustrojstwo wygląda tak: SENI
  -szlafrok (olałam, tak ciepło było, że nie brałam)
  -2 koszule rozpinane, w tym jedna krótsza - do porodu, koniecznie bawełniana (wyjaśniam: do porodu wybrałam duuuuży podkoszulek, taki jakiś xxxl, coby nie żal było wywalić, a koszule do karmienia miałam 2, i za mało - było mi tak ciepło ciągle, że najchętniej przebierałabym się 2 razy dziennie i na noc - mąż przyjeżdżał rano i zabierał jedną do prania, drugą wkładałam,m potem rano suchą przywoził - ale naprawdę 3 polecam)
 -pantofle lub klapki
 -przybory toaletowe (a owszem, kolorówkę też wzięłam, do dzisiaj pamiętam świeżość/ulgę gdy mogąc już normalnie pod prysznic sama wejść umyłam włosy, zrobiłam lekki makijaż)
  -podpaski Bella (nie zwykłe, tylko takie hiper-mega-xxl, z apteki, niemalże jak pampers - zapewniam, mniejsze się nie nadadzą ;) ), wzięłam 2 paki i za mało było
 -odzież dla os. tow. do porodu (10zł) (w sumie nawet nie wiem, czy mąż miał i czy płacił? muszę spytać :D )

Teoretycznie nikt nie wspomniał, ale miałam i cud to jakiś - SKARPETKI do porodu! W trakcie porodu stopy marzną przeokrutnie, i to już od wielu rodzących koleżanek słyszałam. I dobrze, że miałam, bo naprawdę - mimo skurczy byłabym wściekła i zmarznięta.

Rzeczy dla maluszka:
-chusteczki nawilżane
-pampersy 3-6kg (jakiekolwiek inne też mogą być, no i polecam newborn, czyli 2-5kg jednak)
-śpiochy, koszulki, kaftanik lub body (po 3 szt) - nie wiem dlaczego pominięto pajace, też mogą być, ja brałam śpiochy + kaftaniki no i pajace właśnie, aczkolwiek jest różnie, są szpitale, gdzie nie trzeba mieć swoich ciuszków, tylko na wyjście swoje.
-rożek -szpital dawał swój, ale zdarzyło się, że dziecko skupało, miałam na zmianę i tyle

 A co poza tym bralam? Krzyżówki, 2 książki (mało mi było), wody mineralne (najlepiej w butelce z dzióbkiem, nie trzeba wstawać do picia), biszkopty, sucharki (po cc nie mogłam jeść oficjalnie, podjadałam suchary, bo mi flaki z głodu wywalało), kosmetyki do malowania i suszarkę (OGROMNIE poprawia humor zadbanie o siebie po porodzie). Przy wyjściu partner przychodzi z fotelikiem do samochodu i w tym dzieciątko jest wynoszone. Przepisy stanowią, że bez fotelika-nosidełka rodzic nie ma prawa wyjść z dzieckiem ze szpitala! Przepisy ogólne, nie akurat w tym szpitalu. Brałam nakładki na sutki do karmienia i maść na sutki, smoczek dla dziecięcia. Karty - na przedporodowej z mężem rżnęłam w tysiąca, po porodzie go ograłam ;) Szydełko i włóczkę też miałam, chociaż jakoś weny brakło i nie robiłam nic. Ogólnie na pewno coś do zabicia czasu, po zwykłym porodzie teoretycznie jest się w szpitalu 2 doby, ale nigdy nie wiadomo, czy cc nie będzie. No i - ja tam nawet przez 2 doby nie wytrzymam nudząc się. A maluch duuuuużo śpi.

  A, przypomniało mi się odnośnie Łubinowej - wada pokoju taka, że nie ma lampek nocnych przy łóżkach, jest górne światło i taka lampka-kinkiet na ścianie, i klnęłam, na czym świat stoi - środek nocy, trzeba dziecko przewinąć a tu wstawaj po cc do lampki na ścianie (pomijam ew. budzenie współlokatorki). Dlatego rodzącym tam polecam zabranie najlepiej lampki - czołówki, następnym razem skroję mężowi :D

3 komentarze:

  1. Też rodziłam na Łubinowej 3,5 roku temu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A, przypomniało mi się odnośnie Łubinowej - wada pokoju taka, że nie ma lampek nocnych przy łóżkach, jest górne światło i taka lampka-kinkiet na ścianie, i klnęłam, na czym świat stoi - środek nocy, trzeba dziecko przewinąć a tu wstawaj po cc do lampki na ścianie (pomijam ew. budzenie współlokatorki). Dlatego rodzącym tam polecam zabranie najlepiej lampki - czołówki, następnym razem skroję mężowi :D
    blank shirts wholesale
    cheap t shirts wholesale

    OdpowiedzUsuń