Scena jak poprzednio: brodzik, dziecię w nim rozkosznie się taplające w towarzystwie żaby i zebry, matka ogarniająca kuchnię i nasłuchująca, cóż dziecko wyczynia. No i...
- aaa, uczę dzieci, uczęęęę dzieeeeci!
Zamarłam. Rozumiem, że pół dnia wczorajszego spędzone z maktą w pracy (szkoła, szkoła!) jakiś wpływ musiało dać, ale że aż taki? :D
Ha ha ha
OdpowiedzUsuńCóra moich znajomych chodzi do "swojego" przedszkola i ma w nim "swoje dzieci". :D Matka ma Klub Malucha. :D
To i Agu uczy. :D
hahaha, dobre!:)))
OdpowiedzUsuńDzieciaki fajne są w tym naśladowaniu dorosłych i jak szybko podłapała!:) Bystrzak:)
Może zostanie nauczycielką ? :)
OdpowiedzUsuń:) dobra jest :)
OdpowiedzUsuń:D buhahaha
OdpowiedzUsuńSłuchaj, w tym brodziku bardzo dużo się dzieje, on ma jakieś moce? Mąż już jakby zaklepany, ten książę znaczy, posada też, a w dzisiejszych czasach tak o nią trudno...Kurde, wypożycz mi ten brodzik, może ja też tam posiedzę i kilka spraw załatwię;)
OdpowiedzUsuń