No i mamy problem .
Dwie rzeczy - jedno, że pani mi dzisiaj już lekko zniesmaczona powiedziała, że młoda nie chce jeść - od początku roku szkolnego o tym trąbię, NIE robiąc żadnych im wyrzutów, podkreślając, że w domu jest taka sama sytuacja, że badania ładnie wyszły, że taki typ po prostu. Nauczyłam się najczęściej odpuszczać i cieszyć z tego, co je, absolutnie nie zmuszając, nie pierdzieląc "za mamusię, za tatusia" ani inne takie. No i dzisiaj jedna z młodych opiekunek (jest młoda opiekunka, młoda pielęgniarka, starsza niania/woźna i opiekunka taka po 40 - i tę córa kocha nad życie) walnęła lekkim fochem. Focha rzecz jasna olałam, spytałam wprost: CO wg pani mam zrobić? Bo tu raczej niewiele się da?
Druga rzecz - to oddział żłobkowy w przedszkolu, czyli dzieci mające obecnie 2-3 lata. Młodszych nie ma. No i moja córa dzisiaj pobudziła całą grupę, bo nie chciała spać. Ale o tym też od początku mówiłam, że moje dziecko od lipca NIE śpi w dzień, że tak, rozumiem, że cała grupa, że niech ona w takim razie tylko leży. No ale dzisiaj i leżeć nie chciała, i pani też z pretensjami. I znów pytam: CO wg pani mam zrobić? Bo ja rozumiem, gdyby biła dzieci, gdyby zachowanie było złe bo tak, gdyby była ogólnie starsza to też ze spaniem mam wrażenie COŚ by się dało tłumaczyć. Ale nie bardzo widzę możliwość przekonania 2,5latki do spania... Numer polega na tym, że dzieci śpią w pokoiku przy ich sali, sala w tym czasie jest pusta i niestety - wbrew temu co panie na początku twierdziły, wcale nie siedzą z maluchami w sypialni, a siedzą sobie same na dużej sali.
I w najgorszym wypadku (tj. gdy Agatka będzie raban robiła i buntowała inne dzieci) dla mnie wyjściem byłoby zostawiać ją w dużej sali lub do sali obok do 3latków dać, zamiast żądać że mam zrobić COŚ. To coś to na dzień dzisiejszy... budzenie dziecka wcześniej, by było zmęczone. Super, ale... nawet gdy mała wstawała ok. 7, w przedszkolu przed 8 była, to i tak w nosie spanie najczęściej ma.
Dwie rzeczy - jedno, że pani mi dzisiaj już lekko zniesmaczona powiedziała, że młoda nie chce jeść - od początku roku szkolnego o tym trąbię, NIE robiąc żadnych im wyrzutów, podkreślając, że w domu jest taka sama sytuacja, że badania ładnie wyszły, że taki typ po prostu. Nauczyłam się najczęściej odpuszczać i cieszyć z tego, co je, absolutnie nie zmuszając, nie pierdzieląc "za mamusię, za tatusia" ani inne takie. No i dzisiaj jedna z młodych opiekunek (jest młoda opiekunka, młoda pielęgniarka, starsza niania/woźna i opiekunka taka po 40 - i tę córa kocha nad życie) walnęła lekkim fochem. Focha rzecz jasna olałam, spytałam wprost: CO wg pani mam zrobić? Bo tu raczej niewiele się da?
Druga rzecz - to oddział żłobkowy w przedszkolu, czyli dzieci mające obecnie 2-3 lata. Młodszych nie ma. No i moja córa dzisiaj pobudziła całą grupę, bo nie chciała spać. Ale o tym też od początku mówiłam, że moje dziecko od lipca NIE śpi w dzień, że tak, rozumiem, że cała grupa, że niech ona w takim razie tylko leży. No ale dzisiaj i leżeć nie chciała, i pani też z pretensjami. I znów pytam: CO wg pani mam zrobić? Bo ja rozumiem, gdyby biła dzieci, gdyby zachowanie było złe bo tak, gdyby była ogólnie starsza to też ze spaniem mam wrażenie COŚ by się dało tłumaczyć. Ale nie bardzo widzę możliwość przekonania 2,5latki do spania... Numer polega na tym, że dzieci śpią w pokoiku przy ich sali, sala w tym czasie jest pusta i niestety - wbrew temu co panie na początku twierdziły, wcale nie siedzą z maluchami w sypialni, a siedzą sobie same na dużej sali.
I w najgorszym wypadku (tj. gdy Agatka będzie raban robiła i buntowała inne dzieci) dla mnie wyjściem byłoby zostawiać ją w dużej sali lub do sali obok do 3latków dać, zamiast żądać że mam zrobić COŚ. To coś to na dzień dzisiejszy... budzenie dziecka wcześniej, by było zmęczone. Super, ale... nawet gdy mała wstawała ok. 7, w przedszkolu przed 8 była, to i tak w nosie spanie najczęściej ma.
W efekcie mocno podkurwiona dzisiaj wyszłam odbierając Agu - nie na dziecko, rzecz jasna. I tak dumam, co z tymi fantami zrobić?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo cóż... Witaj w klubie. U mojej młodej panie też z lekkimi pretensjami, że Hania woli jeść rękami niż sztućcami (widelcem umie, ale wiadomo - lepiej popchać łapą), że nie śpi i przeszkadza na leżakowaniu (bo oczywiście MUSI leżeć jak inne dzieci, mimo że od ponad roku nie śpi w dzień, a jak leży, to jej się nudzi). Na początku, we wrześniu nawet spała, ale teraz o drzemce nie ma mowy.
OdpowiedzUsuńZa parę dni mamy zebranie rodziców, a ja się cieszę, że idzie na nie tatuś :)
A ja bym poszła i poruszyła ten temat, bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że każde dziecko tak chętnie śpi.
UsuńWłaśnie niektóre też nie śpią, ale przynajmniej leżą lub zachowują się cicho - wg pań ;)
UsuńA w naszej "Tęczowej Krainie" wszyscy się cieszą, jak Piotrek zje choć dwie łyżki zupy... Gdy grupa Piotrka śpi, on przerzucany jest do grupy starszej, nieśpiącej... Oczywiście ma w przedszkolu piżamkę i pościel... Podpisany leżaczek też na niego czeka, ale on ma to gdzieś. Przestał spać, gdy skończył rok... Czasem zamknie oko na dłuższej trasie w samochodzie...
OdpowiedzUsuńKocham naszą PRWATNĄ "Tęczową Krainę", bo w państwówce mój autystyk nie miałby szans.
Ps. Skoro to nie jest pierwszy dzień tych pań w pracy, to powinny wiedzieć co robić... Do tej pory im wszyscy jedli i spali? Nie wierzę!!!
Ja też bym się nudziła jak mops, gdybym musiała w środku dnia leżeć i gapić się w sufit. Też by mnie nosiło.
hmm... u nas Noemi też niejadek, pierwszy rok coś tam ledwo "dziubała", teraz ciut lepiej, ma w grupie dziewczynkę, co praktycznie nie je nic, ale nie zauważyłam, żeby panie miały jakieś do rodziców... próbują na różne sposoby skłonić małą do jedzenia, ale póki co bezskutecznie - jedna z Pań mówi, że też była takim niejadkiem, więc chyba rozumie ;)
OdpowiedzUsuńco do spania - u nas Noemi przestała spać w dzień jak miala koło roku - obawiałam się co to będzie w przedszkolu - pani dyrektor uspokajała mnie i mówiła, że przeważnie te dzieci, które w domu nie spią - w przedszkolu spia bez problemu, a te, które w domu spią, to są tak przyzwyczajone do domowych warunków, że w przedszkolu ciężko im zasnąć - u nas się sprawdziło - inna kwestia, że zanim Noemi poszła do przedszkola potrafiła spać nawet do 9 - po pójściu do przedszkola co dzień pobudka 6:30, a chodziła zawsze spać o 21 - i to się nie zmieniło jak poszła do przedszkola.
U nas dzieci spały w tej samej sali co miały zajęcia i panie z nimi siedziały, jak jakieś nie spało, to miało grzecznie leżeć i pilnowały tego porządku...
Nic z tym nie rób..bo Pani raczej nie zmienisz...tzn jej podejścia..którego ja nijak nie rozumiem...prawcowałam w przedszkolu..miałam grupę trzylatków...które nie tylko nie chciały spać ale i też nie chciały jeśc...tzn niektóre dzieci rzecz jasna...
OdpowiedzUsuńMoje podejście było takie:nie mzuszam do jedzenia, nie karmię na siłę, nie wymyślam nagród ani kar za zjedzenie/nie zjedzenie...dlaczego???bo sama byłam niejadkiem i okres przedszkolny...a właściwie posiłki w przedszkolu wspominam najgorzej.
Ze spaniem u mnie było tak, że te co chciały spały...te co nie spały siedzieły sobie grzecznie przy leżaczku i czytały, bawiły się...jedna zasada była taka:muszą być na tyle cicho żeby nie przeszkadzać śpiącym dzieciom.
Poza tym nie rozumiem jednego:dzieci śpią a Panie ich nie pilnują??to dziwne bardzo...i to naprawdę bardzo..
Raczku, tzn. akurat to jest... jakby jedna duża sala, która ścianką działową z drzwiami jest podzielona i wydzielone miejsce do spania. Taka malutka sypialnia, mieszczą się tam tylko leżanki dzieci - i ok, te panie pod drzwiami siedzą, jak któreś jęknie to zwyczajnie słychać - tu się nie mogę czepić. I z drugiej strony rozumiem, że no tam córce nie bardzo pozwolą na zabawę, bo ona ma 2,5 roku i naprawdę pewne rzeczy zrobi, bo... zrobi. Czyli niekoniecznie będzie idealnie cicho, bo zwyczajnie w tym wieku nie zrozumie, że ma być cicho tyle czasu. Ale jest duża sala gdzie mogłaby się bawić czymś niehałasującym (lubi i układanki, i książeczki - ba, nawet telewizorek tam mają i niechby nawet jej włączyły baję jakąś na ten czas). I dlatego, ale niestety mam wrażenie że pani chcą mieć spokój dla siebie. No a ja też w branży siedzę, tyle, że w szkole, i tak nie bardzo mi się to podoba ;) mam w poważaniu, że chcą mieć chwilę oddechu.
OdpowiedzUsuńJuż stwierdziłam, że chętnie zaprosiłabym je do siebie i pokazała,jak można pracować przy dzieciach z różnymi potrzebami - jak dla grupy integracyjnej w klasie 1-3 układałam dla każdego inny sprawdzian i inne ćwiczenia na lekcję, no. Od razu by im się priorytety problemów zmieniły :d
A, Raczku - jak taki problem dalej będą mi zgłaszały to będę musiała COŚ zrobić. Bo dla ich wygody ja nie obudzę Agatki o 6 rano, by była w południe zmęczona o_O
OdpowiedzUsuńA tak zastanawiam się, czy czasem nie wyskoczą z propozycją, by od stycznia nie przenieść córy do grupy 3latków, bo rocznikowo będzie miała 3. A wiem, że spokojnie da sobie radę - jak tak na 3latki patrzę które tam mijam i słyszę jak np. mówią czy jak się bawią :)
A jeśli sala jest przedzielona to mają usprawiedliwienie że nie siedzą...wcześniej pracowałam w innym przedszkolu i tam nie było osobnej sali do spania...część dzieci spała w jednej części a część dzieci(ta która nie spała) siedziała przy stolikach z układankami, książkami bądź oglądała bajkę na tv. Może zaproponuj paniom taki układ...że jak córka nie śpi to czy mogłyby jej coś włączyć albo dać w miarę cichego do zabawy...
UsuńI tak w ogóle...co to za panie że dal nich problemem jest to ze jakies dziecko nie spi...nie wierzę że wszystkie grzecznie śpią...takie cuda się nie zadarzają...no chyba że jest to wyjątkowo śpiąca grupa...ale trudno mi w to uwierzyć:P
Nie zazdroszczę problemów, chociaż podejście mnie dziwi. Mały akurat z jedzeniem nie ma problemów, wręcz za dużo by chciał. Za to ze spaniem jest różnie, ale nie zmuszają do spania, część dzieci śpi, część sobie leży i odpoczywa chwilę, a reszta się cicho bawi, jakieś książeczki, klocki i nie ma problemu najmniejszego - grupa 18-24 miesięcy...
OdpowiedzUsuńpamiętam gdy syn chodził do przedszkola, nigdy przedszkolanki nie robiły problemu z tego że syn nie spał w ciągu dnia. no ale to zawsze chyba zależy od przedszkola
OdpowiedzUsuńA co im przeszkadza, że się jedno dziecko bawi obok? Przecież Agu potrafi się zabawić i zająć ją też można, bo i układa, i rysuje, maluje i takie tam. Co za problem mają??
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem mają jeden podstawowy problem nie mogą sobie odpocząć herbatki/kawki wypic, pogadać tylko muszą się dzieckiem zająć:)
UsuńBo wiesz, jak ona nie pójdzie spać to pewnie i kilkoro innych też nie :d No bo nie wierzę, że tylko moja córa taka nieśpiąca w tym wieku.
OdpowiedzUsuńU nas obiady Julka niemal w całości zjada w przedszkolu, w domu jest dramat. Najlepiej obiady zjada u babci, wcześniej oczywiście dzwoni o zamawia to co chce aby babcia ugotowała. Ponieważ rozważamy zmianę przedszkola, testowaliśmy jak Julka poradzi sosie z rówieśnikami - o to był dramat Ale już w grupie o rok młodszej czuje się jak ryba w wodzie ;)
OdpowiedzUsuńA widzisz, Agu zdecydowanie fajniej czuje się z ciut starszymi dziećmi, może dlatego, że rówieśnicy rzadko są tak otwarci i kontaktowi jak ona. Bez problemu dogadała się z 4letnią koleżanką, z 7letnim sąsiadem (nic to, że on ma brata w wieku Agu!) i nawet w grupie swojej - najlepszy kumpel jest kilka miesięcy starszy niż ona :D a w tym wieku te kilka miesięcy to kolosalna różnica.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to prawda, ale wydaje mi się że Julka podświadomie wyczuwa, że jest nowa w grupie. Tak było ma grupowej muzykoterapii, gdy dołączyła do istniejącej grupy - w nowo tworzonej grupie czuła się jak świetnie, poprawa z dnia na dzień ;)
Usuń