sobota, 15 grudnia 2012

Poród lotosowy - czyli dziękuję, postoję :/

Myślałam, że w kwestii rodzenia nic mnie nie zaskoczy. No bo nad czym tu się rozwodzić? Uszami nie wyjdzie, czyli albo puszczamy młodzież dołem, albo cc. Do wyboru miejsce rodzenia, ew. poród rodzinny, znieczulenie bądź nie i tak dalej. Proste zasady. A, i wiadomo, że boli :D

A tu wczoraj pewna forumowiczka rzuciła hasłem, również zszokowana.

Otóż, panie drogie, matki już lub in spe - coś dla fanów energii kosmicznej tudzież innej, z uwzględnieniem duchowości (!), dołożenie 4 fazy porodu i takie tam. Poród lotosowy odbywa się w domu, obowiązkowo w pozycji PIONOWEJ! W tej samej pozycji rodzi się łożysko, które ma wyjść naturalnie. Ale uwaga! łożyska absolutnie nie wolno wyrzucić. Nu nu nu! Należy umieścić je w misce umiejscowionej blisko dziecka. Do momentu, gdy pępowina nie przestanie tętnić (bo nie odcinamy!) łożysko musi być co najmniej na tej samej wysokości, co maluch. Delikatnie czyścimy łożysko (zapewne aby owej energii nie uszkodzić...), umieszczamy w durszlaku na tetrówce (no co, wygodnie ma być, ekhm...) i możemy, na przykład, posypać solą. Przykrywamy kolejną tetrówką (ciepełko?). Dodam, że dziecko CIAGLE podpięte jest do tego kawału mięcha czy jak to nazwać. Dlatego też ubieranie, karmienie czy przytulanie musi być przeprowadzane niczym najtajniejsza operacja wojskowa - ostrożnie! Warto pamiętać, że w tym czasie dziecko częściowo przebywa w duchowym świecie... Pępowinę odcinamy dopiero po jej wyschnięciu.

Jeśli ktoś chce posiąść więcej wiedzy - wujek Google służy, wklepcie "poród lotosowy" to się możecie zdziwić :D

Uff, koniec. Podobało się? Mnie - nie. A fuj!

20 komentarzy:

  1. No właśnie czytałam to ju wczoraj na forum...Masakra jak dla mnie i dziwne na maksa. Jestem zwolennikiem naturalnych metode leczenia (CZASAMI i to z uwzględnieniem odkryć mnedycyny,ale np zioła piję jak mnie coś rozkłada to nie lecę zaraz po antybiotyk tylko próbuję się leczyć tym co mam w domu-amolem najczęściej itd itp i każda to zna z własnego życia).
    Za chwilę zaczną nam wmawiać, że to jedyny słuszny rodzaj porodu a to, że rodzimy w szpitalach i podają nam jeszcze oxy to pewno zmowa koncernw farmaceutycznych i lekarzy.
    Gdyby to było takie super to chyba korzystałaby z tego nasz dość rozwinięta medycyna? DLa mnie to dziwaczne jakieś.
    WKlepałam to w google i co czytam?" W praktyce tej oprócz fizjologicznych i emocjonalnych potrzeb rodzącego się dziecka, uwzględnia się również energetykę i duchowość.".
    Przemawiając dodatkowo językiem mojej wiary to stwierdzam, że brzmi to cholernie podejrzanie i sekciarsko i niebezpiecznie. Ja jestem na NIE,ale pewnie znajdzie się wielu zwolenników takich porodów;|
    Czytamy także: "Zdaniem lekarzy pozostawienie pępowiny i łożyska w połączeniu z ciałem dziecka sprzyja infekcjom i stanowi zagrożenie dla jego życia, a łożysko staje się bezużyteczne, o ile rodzice nie życzą sobie pobrania komórek macierzystych i oddania ich do jednego z banków krwi pępowinowej. Jednak choć dyskusje wokół praktyki lotosowej nie cichną, zdecydowana większość lekarzy wciąż nie ma zdania na ten temat, a poród lotosowy jako jedna z opcji"
    oraz"...Zainteresowane praktyką lotosową ciężarne muszą więc szukać na własną rękę położnych bądź położników będących stronnikami filozofii i gotowych nie tylko przyjąć lotosowy poród, ale też przygotować przyszłych rodziców na astralną wędrówkę po krainie rodzicielstwa zgodnego z naturą."
    Astralna wędrówka? Dla mnie to praktyka okultystyczna. Kropka.
    Iza z DG (nie mam jak się tu zalogować)

    OdpowiedzUsuń
  2. a podziekuje:D nie bede ogladac:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt jestem za tym by pępowina przestała tetnić, ale żeby leżeć z dzieckiem koło łożyska jakoś do mnie nie przemawia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję...nie zamierzam zgłębiać tematu...wyobraziłam sobie to i owo i aż mi się śniadanie podniosło...bleee....

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z Izą, że brzmi to sekciarsko :D. Rozumiem bać się porodu i dorabianie sobie ideologii, ale ludzie... Ale podejrzewam, że Polsce się takich cyrków nie uskutecznia ponad granice błędu statystycznego.

    OdpowiedzUsuń
  6. A wiesz co, ja w szoku jestem, bo jednak się uskutecznia. I z tego, co czytam to coraz więcej chętnych... o_O

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem skąd ta magia się przypałętała, ale krew w pępowinie ma mieć rzekomo w sobie coś ważnego.
    Cytuję:
    "Dawniej po urodzeniu dziecka nie przecinano pępowiny, aż do chwili urodzenia łożyska. Zwyczaj przecinania i zawiązywania jej datuje się od XVII w. Darwin w 1801 roku pisał: "Inną rzeczą bardzo szkodliwą dla dziecka, jest podwiązywanie i przecinanie pępowiny zbyt wcześnie, ona zawsze powinna być pozostawiona przywarta do dziecka, aby nie tylko wielokrotnie, ale do wszystkich organów krew dopłynęła zanim krążenie ustanie. W przeciwnym razie dziecko będzie znacznie słabsze niż być powinno, część jego krwi pozostanie w łożysku, a należy ona do dziecka". W krajowych podręcznikach do położnictwa, tych sprzed lat jak i współczesnych, zalecane jest odcinanie pępowiny po ustaniu jej tętnienia (Czyżewicz 1932, Bręborowicz 2005)."

    Dotarłam do tych wieści kiedyś po haśle "autyzm", a oto dlaczego:

    "Różnice poglądów wśród praktyków dotyczą czasu, jaki powinien minąć od urodzenia dziecka do odcięcia pępowiny. Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy późnego odpępniania przedstawiają w naukowej dyskusji liczne argumenty, natomiast rzetelne metaanalizy dążą do rozstrzygnięcia tego sporu i określenia zasadności tej procedury (Einchenbaum-Pisker, Zasloff 2009). Zwolennicy późnego odpępniania odrzucają procedurę przecinania pępowiny bezpośrednio po narodzinach dziecka, uznając, że wiąże się ona ze zwiększonym ryzykiem niedokrwienia i wstrząsu hipowolemicznego. Uważają także, że wczesne zaciśnięcie pępowiny nie pozwala na wysycenie krwi krążącej u noworodka czynnikami krzepnięcia, wymuszając tym samym konieczność podania dziecku witaminy K. Uważa się również, że wczesne odpępnienie może prowadzić do rozwinięcia zaburzeń tarczycy, białaczki oraz chorób nerek i wątroby.

    Specjaliści uważają, że wczesne odpępnienie może spowodować chwilowe niedokrwienie mózgu i utrzymującą się hipowolemię i anemię, co w rezultacie prowadzi do nieodwracających uszkodzeń szybko rozwijających się struktur mózgu. Badacze zajmujący się genezą autyzmu podejrzewają, że jedną z przyczyn jego występowania może być krótkie niedotlenienie mózgu z powodu nie wystarczającego przepływu krwi związanego z wczesnym przecięciem pępowiny (Chaparro i wsp. 2006). Nieodpowiednie zaopatrzenie w krew mózgu dziecka według autorów może również prowadzić do porażenia mózgowego i opóźnienia rozwoju umysłowego u dzieci (van Rheenen, Brabin 2006). Ich zdaniem organizm dziecka sam wie, ile potrzebuje czasu na zaciśnięcie naczyń.

    Dodatkowym argumentem na poparcie tej tezy jest fakt, że wśród chłopców występuje większy odsetek dzieci z zaburzeniami zachowania, autyzmem i zespół nadpobudliwości psychoruchowej. Wynika to prawdopodobnie z tego, że u chłopców wyższy metabolizm wymaga zaopatrzenia o 10% krwi więcej niż u dziewczynek."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, o tym "przestaniu tętnieć" - jak to odmienić? :D to owszem, nawet w szkole rodzenia nam mówili, zresztą tak się, z tego co pamiętam, robi przy pobieraniu krwi pępowinowej. ALe to, że tak powiem, insza inszość i z całą resztą otoczki nie ma nic wspólnego.

      Usuń
    2. przestaniu tętnienia? ;)

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałam juz jakis czas temu o porodzie lotosowym i jak dla mnie to jest jakieś hmmm ... delikatnie mówiąc dziwne. Pępowina odpada po ok 7-14 dni od urodzenia wiec przez ten czas obok dziecka stoi miska z łożyskiem, oprócz opieki nad dzieckiem mamy się różwniez nim opiekować, bo trzeba pewnie wodę zmienić i oglądać co by się psuć nie zaczęło i było mu wygodnie. Ech....
    Ale powiem Wam, że zaczyna to być niezły pomysł na biznes.Firmy odzieżowe te bardzo EKO powinny ruszyc głowami, bo jak takiego malucha ubrać skoro wężyk z brzuszka wychodzi. Trzeba więc stworzyć ubranka dostosowane do takiego porodu. A do tego trzeba kupic SPECJALNY durszlak do łożyska, i SPECJALNĄ miskę, tetra jaka tetra SPECJALNA ściereczka musi do tego być ... i tak tworzą sie wynalazki, które potem kosztują kupę kasy, no bo przecież to wszystko jest specjalne i dostosowane do konkretnej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  10. I specjalna piżamka dla mamusi...
    Mało tego - jak ta matka musi śmierdzieć! bo umyć się ciężko przecież.

    OdpowiedzUsuń
  11. Matka jak matka ale dziecko niemyte przez 2 tygodnie. A fuuuj

    OdpowiedzUsuń
  12. szajka w ramach sprostowania małego pępowiny się nie odcina po wyschnięciu, ona sama musi odpaść ale i tak fuuuj

    OdpowiedzUsuń
  13. Oglądałam kiedyś reportaż o mamach, które potem...jedzą to łożysko. Lub piją. Cóż...obejrzałam chyba 15 minut.

    OdpowiedzUsuń
  14. heh, to i tak długo dałaś radę ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. O matko... nie wyobrażam sobie tego, albo inaczej, aż się boję, że mogę sobie to wyobrazić. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Szaja, moje zdanie znasz - ohyda do potęgi entej, nie widzę w tym najmniejszego sensu i jakiejkolwiek logiki.

    OdpowiedzUsuń